Recenzja Bangkok Soi – pad thai do lamusa!

przez Kuba

Najpopularniejszym daniem kuchni tajskiej jest zdecydowanie pad thai. Podawany w zasadzie "wszędzie i przez każdego". Czy kuchnia Tajlandii to tylko jedno danie? Całe szczęście znaleźli się ludzie, którzy postanowili odświeżyć temat i pokazać zupełnie inne oblicze street-food'owego raju.

Sprawdź też nasz nowszy wpis ze Stycznia 2020 - Bangkok Soi to nadal nasze ulubione miejsce na tajskie w Warszawie! (link).

BANGKOK SOI

Twórcy tego lokalu, w przeciwieństwie do mnie, mają mnóstwo doświadczenia z kuchnią z dalekiego wschodu. Marcin – do tej pory gotujący w food trucku My Little Thailand. Oraz Paweł, człowiek stojący za takimi lokalami jak Tagine (wpis tutaj), KoreaTown Rest (tutaj), lub Miss Kimchi (tutaj). Wyprowadzę Was od razu z błędu – nie jesteśmy stalkerami i nie śledzimy chłopaków po nocach. Jedliśmy niejednokrotnie ich dania i niejednokrotnie wychodziliśmy zadowoleni. Z przyjemnością więc odwiedziliśmy kolejne miejsce gdzie mogliśmy ich spotkać. Właśnie, a jak wychodzi im jedzenie?

POSZERZANIE GRANIC

Recenzja Bangkok Soi - pad thai do lamusa!

Przede wszystkim dowiedziałem się doświadczalnie (na sobie), że muszę przećwiczyć kubki smakowe i żołądek jeśli chodzi o ostre jedzenie. Nie jestem fachowcem od wcinania chili, carolina reaper’ów, więc pamiętajcie że to co piszę to bardzo subiektywna opinia. Jeśli na co dzień jecie pikantne jedzenie to pewnie nie macie się czego bać :) Chociaż zawsze możecie poprosić o więcej. Bangkok soi wie co robi i jak wyglądają poziomy ostrości w Polsce i w Tajlandii, a Warszawskie wersje są już trochę przykręcone żeby człowieka najpierw uwieść a potem czekać aż wróci błagając o więcej. A ja muszę poćwiczyć zdecydowanie, bo w Marcu 2019 wreszcie do Tajlandii jedziemy, a ja taki niegotowy jestem!

Karta zawierała na moment naszej wizyty dziewięć różnych pozycji, ale co najważniejsze, wprawne oko zauważy brak popularnego Pad Thai’a. Dlaczego? Jak sami odważnie i samozwańczo opowiadają – w Warszawie nie było do tej pory prawdziwie tajskiego jedzenia. Co to oznacza dla klientów – bazując na tym co zjedliśmy, same dobre rzeczy!

Najłagodniejsze co zjedliśmy to Gaeng Garee Gai (27 pln), czyli żółte curry z kurczakiem. Bardzo kremowe, a w środku oprócz mięsa mini kolby kukurydzy, pędy bambusa, orzeszki, kolendra... tylko tyle i aż tyle! Zapomnijcie o cukiniach czy innych kalafiorach i nastawcie się na wyciąganie aromatów i smaków „street food style”. Od tego miejsca robiło się już tylko ostrzej i dobrze że mogliśmy inne dania przegryzać tym curry i zapijać słodkim syropem jakim jest tajski red bull (11 pln).

Recenzja Bangkok Soi - pad thai do lamusa!

Curry!

PRZEJDŹMY DO SPECJALNOŚCI ZAKŁADU

Dostaliśmy również krewetki w paście chili (Goong Pad Nam Prik Pao, 34pln) z cebulą, papryką, fasolą. Jak zazwyczaj stronię od owoców morza u nas, bo to mrożone, przywożone z cieplejszych krajów smakołyki, tak tutaj na duży plus głównie dzięki przyprawom i dodatkom, a i porcja dość konkretna. W krewetkach zaimponował nam sos, ale to kolejne danie pokazało nam co tak naprawdę da się wyciągnąć w smaku tajskiej kuchni. Chodzi o boczek z tajską bazylią (Pad Kra Pao Moo Krob, 28 pln).

Recenzja Bangkok Soi - pad thai do lamusa!

Krewetki, boczek i sałatka :D

Chciałbym umówić się z tym boczkiem na randkę, pójść na kolację, a potem zaprosić na upojną noc do siebie. Soczyste, klejące się, miękkie, grubo krojone kawałki, ociekające sosem sojowym (i sosem ostrygowym?) z dodatkiem papryczek, cebuli, fasolki i sprowadzanej tajskiej bazylii. Takie cudo wymaga nie lada poświęceń, jak dowiedzieliśmy się od ekipy Bangkok soi. Trzeba ten boczek ugotować, suszyć godzinami, usmażyć na głębokim tłuszczu i wrzucić na wok. Konkurencja w menu jest bardzo mocna, o ostatnich dwóch daniach za moment, ale jeśli mam wybrać jedną rzecz po którą tu wrócić, to własnie boczek. Nic dziwnego, że oznaczony jako „specjalność zakładu”, która mimo że oznaczona papryczką, jest raczej słodka niż ostra.

Dwa ostatnie dania również oznaczone są jako „specjalności”. Som Tam, czyli sławna sałatka z papai (31 pln) i Kua Gling – dry curry z wieprzowiną (29 pln). To pierwsze mieliśmy okazję jeść w paru lokalach w Warszawie, ale to tutaj było prawdziwym doświadczeniem. Bardzo ostre (chociaż Aneta nie narzekała) i idealne na przekąskę pomiędzy pozostałymi daniami. Traktujcie to bardziej jako surówkę którą zamówicie do innych dań, niż pełnoprawny posiłek, ale nie zawiedziecie się. A grubo krojona kapusta do przegryzania ostrego sosu to już w ogóle czad ;)

Recenzja Bangkok Soi - pad thai do lamusa!

Sałatka z bliska ;)

Kua Gling, czyli wspomniane dry curry, to była dla mnie nowość. Mielona i sucha wieprzowina o niesamowitym aromacie trawy cytrynowej z którą była podsmażana i jak i na wykończeniu posypana. Kolejne ostre danie, ale przez ten jeden dodatkowy składnik zadziwiająco orzeźwiające, o czym zdaliśmy sobie sprawę wylizując ostatnie kawałki z miski.

STREET FOOD IDEALNY?

Czy się udało? Bangkok soi to miejsce aromatyczne, przemyślane, smaczne. Miejsce, które od samego otwarcia drzwi pokazuje swój uliczny charakter. Ze względu na podawane dania i styl udało się pokazać zupełnie inny obraz tajskiej kuchni – różny od tego co do tej pory jedliście w stolicy, a jak mam nadzieję ( i o czym niedługo spróbuję się przekonać), bliski temu w Tajlandii. Cieszę się, że są ludzie którzy stawiają sobie tak wysoko poprzeczkę, jak współwłaściciele Bangkok soi - ludzie którzy dążą do jak największej autentyczności w kuchni. Rewelacja!

Recenzja Bangkok Soi - pad thai do lamusa!

Tak prezentowało się dry curry

PS: Prawie bym zapomniał w ferworze tego całego ostrego jedzenia. Bangkok soi reprezentuje jeszcze jedną bliską mi ideę, którą chciałbym pochwalić i rozpropagować wśród wszystkich którzy to czytają. Dzielenie się jedzeniem. Wyjście grupą, zamawianie całego (lub prawie całego) menu, próbowanie, rozmowa. To i dobra kuchnia.

Czego chcieć więcej? Chyba tylko więcej takich miejsc :) Dajcie znać jak Wam smakowało i co jeszcze chcielibyście zobaczyć w menu Bangkoku ;)

Jana Pawła II 50, Warszawa

Przeczytaj również

Skomentuj!

Strona korzysta z ciasteczek (cookies), żeby przyśpieszyć jej działanie i poprawić jakość dla czytelnika. Akceptuj Czytaj więcej