Recenzja Bangkok Soi – nasze ulubione tajskie w Warszawie

przez Kuba

Po naszej wizycie w Pumpui Thai Food (link) mieliśmy sporo dyskusji, zarówno między sobą, jak z zaprzyjaźnionymi foodie, o tym kto podaje najlepsze tajskie jedzenie w mieście. Skupiało się to głównie wokół pytania – czy Pumpui czy właśnie Bangkok Soi? Dlatego musieliśmy przejść się jeszcze raz do Bangkoku, odświeżyć, zjeść, porównać, napisać recenzję od nowa.

Moim zdaniem słusznie, bo to właśnie knajpa przy Jana Pawła II wygrywa. Nawet nie o włos, a zdecydowanie. I to nie tylko jedzeniem…ale po to czytajcie dalej!

Recenzja Bangkok Soi - nasze ulubione tajskie w Warszawie

Z pewnością oba miejsca wyprzedzają całą swoją obecną konkurencję (przynajmniej w Warszawie) o lata świetlne. To zaskakujące jak dużo mamy knajp podających tajskie jedzenie, które nie przykładają się do wiernego odtwarzania tych dań. Choć nie jesteśmy ortodoksami jeśli chodzi o autentyczność kuchni, to zwracamy uwagę na produkty i sposób wykonania i plusujemy dodatkowo każdego za próbowanie. Bo tylko metodą prób i błędów można gotowanie poprawiać. Niestety powielane są schematy zestępowania produktów z Azji polskimi, niedoprawianie, niedbałość i różne inne “nie..”.

JEDZENIE DO DZIELENIA

W tych wspomnianych dyskusjach doszliśmy do wniosku, że jest oblicze Tajlandii, które może nie popularne, to jednak wyjątkowo mi pasuje. To Tajlandia gdzie ludzie chodzą do pracy, przemieszczają się w zatłoczonych aglomeracjach i po pracy chodzą jeść do lokalnych barów. Tam ich sąsiedzi, często znajomi gotują swoją domową kuchnię. Opracowywaną od lat, bez fajerwerkowych czipsów z topinaburu, kokosowych pianek, suchego lodu i sezonowanych miesiącami owoców morza. Bardzo daleko od Khao San Road, rozbebeszonych aligatorów i jedynych oryginalnych pad thai’ów.

Trochę przesadzam, ale mam nadzieję że rozumiecie. To właśnie w prostocie, domowych smakach i tej mieszance comfort foodu ja znajduję najlepsze dla siebie smaki. Nie musi być pięknie i wyuzdanie, ważne, żeby było smacznie. I właśnie ten klimat czuję w każdym daniu i po każdej wizycie w Bangkok Soi. Rozumiem też, dlaczego są klienci, którym może się nie podobać. Wszystkie dania są trochę do siebie podobne. Mięso w kawałkach, dużoo sosu na plastikowym półmisku, prosto podane. Ale to właśnie jest ten uliczny klimat i swojska kuchnia jaką ja ubóstwiam, a która ciągle dzieli. Jedzenie ponad podziałami!

Recenzja Bangkok Soi - nasze ulubione tajskie w Warszawie

Thai Fried Chicken w Bangkok Soi

Począwszy od mojego i Ewy ulubieńca – boczku z tajską bazylią (28 pln) przez kurczaka z liśćmi kafiru (27 pln) po Thai Fried Chicken w słodkim limonkowym sosie (27 pln). Ten pierwszy jest w jakiś sposób jednocześnie kruchy, soczysty, sam w sobie słony i podlany jeszcze sosem sojowym, ach, niebo w gębie! Kurczaka czuć z daleka od intensywnie pachnącego cytrusem kafiru. Za to ostatnie, TFC, to nowość w karcie, którą próbowaliśmy po raz pierwszy. Smażony kurczak w sosie zadziwiająco przypominającym nam sos barbeque – to prawdopodobnie przez bazę z hoisin, poprawka – jak dowiedzieliśmy się od właściciela był zrobiony na bazie pasty chili. Co jeszcze bardziej mnie intryguje, ze względu na ten dymny i słodki smak. Oprócz boczku mój zdecydowany faworyt tego dnia.

Recenzja Bangkok Soi - nasze ulubione tajskie w Warszawie

Boczek w Bangkok Soi, moja miłość <3

Przy ponownym przeglądaniu tego wpisu przed publikacją, złapałem się za głowę, bo zupełnie zapomniałem o jeszcze jednej zamówionej przez nas pozycji. Zupa Tom Yum (25 pln) – mega intensywna w smaku, pikantna, z kulkami mięsnymi, krewetkami. Bajka. Jak to bywa w tego typu zupach, w środku jest mnóstwo rzeczy, których nie zjemy – takie jak galangal, trawa cytrynowa czy liście kafiru. Ale to właśnie z każdym wyciągniętym kawałkiem widzimy ile smaków wchodzi do tej zupy. Jest o tyle ciekawa i specyficzna również przez wkładkę z mięsnych kulek. Bardzo popularne w Azji, rzadko widziane u nas w lokalach.

Recenzja Bangkok Soi - nasze ulubione tajskie w Warszawie

Tom yum :)

Wszystkie te dania to kwintesencja tego co lubię w tajskiej kuchni. Głęboka w smaku od przypraw i dodatków, bogata w aromaty i co jeszcze poprawia odbiór – do dzielenia się. Dania podane na plastikowych półmiskach zachęcają do podbierania porcji od sąsiada przy stoliku i zmieniania smaków z każdym kęsem.

A oprócz każdego z powyższych dań, które gorąco polecam do zamówienia, nie wspomniałem jeszcze o jedynej słusznej sałatce Som Tam (19 pln) jaką do tej pory jedliśmy w Warszawie. Ta na naszą prośbę była wyjątkowo ostra, tak jak ją pamiętam z podróży do Azji. Za ostra, żeby ją zjeść samemu na raz (tak, próbowałem :P ), idealna do przegryzania pomiędzy daniami.

Recenzja Bangkok Soi - nasze ulubione tajskie w Warszawie

Sałatka Som Tam w Bangkok Soi, obowiązkowo z wodą! ;)

LOKALSI

Marcin, który stoi za sterami kuchni Bangkok Soi, posiada mnóstwo wiedzy na temat tej kuchni. Lata doświadczeń w pracy we własnym foodtrucku „My Little Thailand”, mnóstwo kulinarnych podróży w tamte rejony. Jemu też zawdzięczamy świetne polecenia z Bangkoku (link). I to on uświadomił mi, że nie każdy tani streetfood jest dobry i nie każdy lokals je dobrze. Niby proste a nadal podświadomie się do tego nie stosujemy ;)

Do Bangkok Soi wybierajcie się parami, grupami, ale nigdy samemu – bo albo nie przejecie zamówienia, albo nie spróbujecie tych wszystkich pyszności przy jednej wizycie. Dlatego my wpadliśmy z równie głodnym jak my Tomkiem z bloga http://tomedrek.stronazen.pl/ – pozdro Tomek!

Jedzenie jest świetne, ale to za te wszystkie drobne rzeczy i drobne przyjemności, Bangkok Soi to mój numer na tajskie, wam też serdecznie polecam! A poprzednia recenzja i więcej jedzenia z Bangkok Soi w linku.

Bangkok Soi, Jana Pawła II 50, Warszawa

Jeśli spodobał Ci się wpis, będzie nam super miło jak podasz go dalej!

Przeczytaj również

Skomentuj!

Strona korzysta z ciasteczek (cookies), żeby przyśpieszyć jej działanie i poprawić jakość dla czytelnika. Akceptuj Czytaj więcej