Nie ma bardziej popularnego jedzenia na północy Anglii, niż znane „Fish n’ chips”. Świeża ryba, panierka, grubo ciosane frytki. Zapach gorącego oleju. Będąc w Newcastle (i nie tylko), przekonaliśmy się, jak kultowe jest to danie.
RYBKA LUBI PŁYWAĆ...
Jak to się robi. Jak to się je? Przede wszystkim, ryba potrzebuje dobrej panierki. Jest to chyba najbardziej strzeżona tajemnica każdego miejsca. Głęboki, odpowiednio nagrzany olej. No i zasadnicza część – świeża ryba. Te najczęściej spotykane w tym rejonie, to dorsz i łupacz.
Niby to wszystko, tylko tyle, a w zależności od lokalu smakuje inaczej. W Newcastle spróbowaliśmy łupaczy w dwóch różnych miejscach – Waterfront i Colman’s. Położone u ujścia rzeki Tyne, gdzie wpada do Morza Północnego. Waterfront znajduje się w dzielnicy portowej na North Shields. Naprzeciwko targu rybnego i w bliskiej odległości do wszystkich kutrów, co zapewnia najświeższe produkty. Zamawiamy jedną porcję na trzy osoby. Co w zupełności wystarcza, bo jest naprawdę spora, a przed nami jeszcze dużo jedzenia więc nie możemy się od razu rozepchać :)
Do ryby dobieramy gotowaną fasolkę Heinz’a, (obowiązkowo z puszki, wszędzie tak podają). Sos pieczeniowy (tzw. gravy) i sos curry. Do tego na boku miażdżony na „niepełne” puree zielony groszek, o frytkach już nawet nie wspominam, bo to oczywista oczywistość.
...ALE PŁYWA SAMA
Dodatki niestety rozczarowały. Sosy bez charakteru i sprawiały wrażenie kupowanych gotowców. Fasolka jak fasolka z puszki, koniec tematu. Frytki OK. Ale z gąszcza podwodnych wraków i mielizn wypływa ryba. Pyszna, nie doprawiana w zasadzie niczym, w chrupkiej i cienkiej panierce. Mięso rozpada się na kawałki i rozpływa na języku. Absolutny majstersztyk i minimalizm w jednym. Samozwańczy deser, czyli plaster ananasa smażony na oleju, podobnie jak ryba. Słodziutki i bardzo smaczny. Mocno nas zaskoczył, bo nie spodziewaliśmy się fajerwerków a tu taka mała przyjemność. Na uwagę zasługuję wzmianka, że obie panierki były dość cienkie i chrupkie, a jednocześnie środek nie był przesmażony.
PÓŁNOC KONTRA POŁUDNIE
Po drugiej stronie rzeki, przy malowniczej ulicy przywodzącej na myśli nadmorskie deptaki, w samym środku South Shields, znajduje się restauracja Colman’s. Ładnie urządzona, a pod sufitem, zaplątane w sieci rybackie, różne morskie „memorabilia”. Właściciele nie kryją się z wieloletnią tradycją i doświadczeniem przygotowywania fish n’ chips. Tutaj też zamawiamy łupacza, żeby porównanie robić na tych samych rybach. Oszczędzamy sobie tylu dodatków. Dobieramy tylko to samo puree z groszku. W cenie oprócz frytek dostajemy jeszcze domowy sos tatarski.
Colman’s wie, jak zrobić frytki. Ciemniejsza skórka, porządnie usmażone. Groszek i sos wyprzedzają północ o całe lata świetlne. Niestety ryba okazuje się tu najsłabszym punktem. Panierka jest dużo grubsza od łupacza, przez co jest aż nieprzyjemnie tłusta. Ryba nadal zrobiona w punkt, ale co z tego ,jeżeli jej nie czuć przez grubą skorupę. Bardzo zawiedliśmy się tym faktem, bo miejsce jest reklamowane jako najlepsze w mieście. Co prawda barów z rybą jest tu multum, a każda dzielnica ma swoje, jednak to Colman's miał być tą wisienką na torcie.
Na koniec krótko o cenie. W obu miejscach podobnie, w zależności od gatunku i wielkości ryby, ceny wahały się od 7 do 11 funtów. Czy drogo? Na nasze, polskie warunki raczej tak (na moment pisania tego tekstu funt kosztuje ok. 4,8 pln). Ale powiedzmy sobie szczerze, ryba jest droga również i u nas, szczególnie świeża z morza. Za tę cenę zdecydowanie warto.
WERDYKT
Smażona ryba to danie, które nie przestanie mi smakować. Podobnie zrobione znajdziecie także w Polsce, ale to nie będzie to samo fish n’ chips. Ryby które tu łowią są trochę inne od naszych, co rzutuje na smak. Na panierkę niby przepis jeden, a w smaku każda inna. Jest to miejscowe danie, must – have, którego trzeba spróbować. No bo jak to, nad morze a bez ryby? Nie wypada.
Gdzie smakowało bardziej? Zdania nie były podzielone. Wygrał Waterfront. Niezależnie od wyglądu, podania, dodatków, najważniejsza jest ryba. A ta z północnego wybrzeża okazała się lepsza. Jeśli będziecie kiedyś w Newcastle, zajrzyjcie koniecznie!
The Waterfront, 22-26 Union Quay, North Shields, Wielka Brytania
Colemans Fish and Chips Restaurant, 176-186 Ocean Rd, South Shields. Wielka Brytania
Do zobaczenia w następnym podróżniczym wpisie. Jeśli się podobało, udostępnij! Dziękujemy w imieniu ryby. Frytek też! :)
Jeśli szukasz noclegów w Newcastle i nie tylko, to klikaj w nasze linki polecające:
Booking.com -> zniżka 50pln za zarezerwowanie/zrealizowanie pobytu -> http://bit.ly/KNBookingcom
Airbnb -> zniżka 100pln za zarejestrowanie się w serwisie i pierwszy nocleg -> http://bit.ly/KNAirbnb
1 Komentarz
Uwielbiamy to danie. Ryba bardzo delikatna i smaczna, a grubo ciachane frytki są idealnym dopełnieniem do całości dania:)