Izakaya Wakayama
Niedawno, bo raptem miesiąc temu na mapie Warszawy pojawiła się Izakaya Wakayama. Jest to drugie dziecko właścicielki Niigata Onigiri - (wpis z tego miejsca tutaj). Oba lokale mieszczą się przy tej samej ulicy tj. Stanisława Noakowskiego w Warszawie. Tym razem jednak to nie jest okienko z japońskimi kanapkami, a restauracjo-pub, który w kulturze japońskiej nazywamy izakaya.
Nowy trend?
I dzięki otwarciu lokalu Wakayama mam wrażenie, że do Warszawy zagościła nowa cząstka i kolejna odsłona japońskiej kultury jedzenia. Dotąd nie było jej lub nie była na tyle wyeksponowana by warszawiacy mogli dobrze ją poznać. Tutaj zaś możemy się nie tylko napić japońskiego piwa czy sake, ale też posiedzieć i zjeść fajne przekąski. Dania są tu większe, dopieszczone i bardziej przemyślane niż tylko paluchy czy orzeszki, które często goszczą w barach. Dlatego też nie możemy nazwać takiego miejsca po prostu pubem. To jest coś więcej. To jest miejsce gdzie alkohol i jedzenie są równie docenione i muszą ze sobą dobrze współgrać.
Mural, którego nie przeoczysz
O jedzeniu napiszę dokładniej za chwilę. Ale zacznę od tego co przykuwa uwagę w samym lokalu i nie mogłabym o tym nie napisać. Jest to niesamowity mural, który wykonała Olga „Sztuka dookoła” (wrzucam tu link tutaj jeżeli chcielibyście zobaczyć inne prace). Cała jedna ściana pokryta jest barwną, zabawną, trochę abstrakcyjną scenką geishy i ośmiornicy razem pijących i jedzących. Właśnie o taki klimat w tym miejscu chodzi. Nieważne czy wpadasz w weekend ze znajomymi, czy w tygodniu po ciężkim dniu pracy. Tutaj odnajdziesz się niezależnie od sytuacji.
Kąski i przekąski
Karta w Izakaya Wakayama nie jest jakoś mocno rozbudowana. Ponieważ mamy tu jedynie przekąski, a nie pełne dania, to w gruncie rzeczy jest ich całkiem spory wybór. Ja zaczęłam od Nagaimo (12 zł), które nie zawsze będzie dostępne w karcie więc jak akurat traficie to koniecznie zamówcie. Nagimo to górskie warzywo, którego struktura i smak są tak nowe dla mnie, że aż ciężko mi jednoznacznie przyrównać do czegoś innego. Jest z rodziny ziemniaków więc na pewno jest tu zbliżona chrupkość i skrobia. Ale dla mnie ma też sporo z melona. Jest lekko słodkawe i ślizga się jak świeżo skrojony, dojrzały melon. Oprócz już ciekawego smaku samego warzywa jest ono jeszcze skropione sosem sojowym i posypane katsuobushi. Te połączenia smakowe dają efekt wow!
Zwykły pomidor? Poproszę!
Kolejną zakąską były pomidory – Tomato Shio konbu (14 zł). Miałam tego nie zamawiać, ale przekonał mnie opis w karcie. A brzmiał on tak - „To nie jest zwykły pomidor, to taki turbo podkręcony fajter, który smakuje jak milion jenów”. Nie pozostało mi nic innego jak spróbować. ???? I wiecie co… mieli rację z tym opisem! Rzeczywiście zwykłe pomidory dzięki dodatkom i sosikowi nabrały zupełnie innej klasy.
Sałatka Kimpira lotos (15 zł) to kawałki chrupiącego korzenia lotosu, który znów dzięki odpowiednio dobranemu sosikowi nabiera nowego wyrazu i smaku. Natomiast Agedashi tofu (17 zł) to kolejna ekslozja smaków i tekstur. Jest to bardzo delikatny bulion, z dodatkiem okry i grzybków, połączony z ultra delikatnym tofu w chrupiącej skorupce. Całość jest genialna.
Japońskie guilty pleasure
Na koniec zostawiłam flagowe dania tego miejsca czyli Sechi-yaki. To placek makaronowo-kapuściany z rozbełtanym jajkiem i dodatkami. To jest ten rodzaj jedzenia, które ani nie wygląda ani nie brzmi, ale za to smakuje! Zapewne dla wielu będzie to swoiste guilty pleasure. ???? Ja zdecydowałam się na wersję Sechi-yaki wege (26 zł) z dodatkiem kukurydzy i edamame. Dodatkowo danie jest jeszcze podawane z odrobiną sosu ume-mayo oraz posypką z glonów. Co tu dużo mówić, kalorii zapewne ma co niemiara, ale co jakiś czas, a zwłaszcza w takim miejscu i do alkoholu pasuje jak ulał.
Tu będę wracać
Izakaya Wakayama jest to miejsce, które warto choć raz odwiedzić. A najlepiej jak zrobimy to więcej niż jeden raz. ???? Tu naprawdę nawet zwykłe dania zmieniają się w coś nowego, coś orientalnego i po prostu bardzo smacznego. Kucharz bazuje tutaj na prostych składnikach, dodatkach i sosach, które nawet najprostszemu daniu dodają głębi. Bardzo podoba mi się cały koncept restauracjo-baru i wierzę że Polacy również polubią ten styl wyskakiwania do pubu. ????