Recenzja Cucciolina – australijska pizza dla smakoszy

przez Kuba

UWAGA - CUCCIOLINA ZOSTAŁA ZAMKNIĘTA (MAJ'2019)

Kiedy szykujemy materiał inny niż recenzja, przegląd deserów, coś bardziej felietonowego – robimy mnóstwo tzw. „research’u”. Czytamy informacje w internecie, publikacjach,  a także innych blogerów którzy coś jedli, gdzieś bywali :). Jednak niezależnie od tego ile zrobimy przygotowań, ile zobaczymy, spróbujemy, zjemy, zawsze znajdzie się jakiś wyjątek, albo ciekawostka o której nie wiedzieliśmy. Nieodkryta albo mało popularna nisza, specjalista-fanatyk zajmujący się jednym konkretnym daniem. Tak właśnie było w przypadku pizzy.

PIZZA WŁOSKA, AMERYKAŃSKA I… AUSTRALIJSKA?

Zanim nagraliśmy podcast o pizzy (link do tekstu i nagrania tutaj) – zjedliśmy ich w dniu nagrania kilka, w wybranych lokalach które serwują różne rodzaje placków. Trochę żeby sprawdzić i porównać, trochę żeby się zainspirować. Jak możecie się spodziewać była to pizza włoska. Neapolitańska czy nie to już sprawa drugorzędna (o tym rozprawiamy w podcaście), za to szerokim łukiem omijamy pizzę amerykańską, lub tzw. sieciówkową. Grube ciasto podbijane sodą, sos czosnkowy w dodatkach to rzeczy których staramy się wystrzegać.

Recenzja Cucciolina - australijska pizza dla smakoszy

gruszka i ser

Czymś jeszcze innym jest Chicagowska Deep Dish Pizza, dla mnie bardziej przypominająca głęboką tartę albo ciasto wypełnione serem i farszem – jeszcze jej nie jadłem, ale póki żaden lokal ani jego recenzja mnie do pójścia nie przekonały. Nie spodziewaliśmy się jednak po nagraniu, że odezwie się do nas jeszcze jedno miejsca – tym razem z pizzą australijską. Właściciel robiący produkt od zera, z doświadczeniem w gastronomii przywiezionym z kraju kangurów. Reklamujący produkt jako jeszcze „coś innego” i zachęcający w mailu do przyjścia i spróbowania.

Zachęcił nas sloganem, który muszę przyznać, jest dość chwytliwy:

BO KTO POWIEDZIAŁ, ŻE PIZZA MUSI BYĆ WŁOSKA

Tak właściwie to nikt nie powiedział. Jednak skądś ta pizza się wzięła. W Grecji pojawił się chleb pita, (link), w Libanie i Syrii – Manakish (link). Jednak ten „współczesny” placek stworzyli i rozpropagowali na spółkę Włosi z Amerykanami. Nic więc dziwnego ze w Australii, kraju emigrantów, także ten placek się pojawił.

Właściciel lokalu starał się wytłumaczyć nam, na czym to inne podejście polega i muszę uczciwie przyznać, że nie do końca poczułem temat „od pierwszego zjedzenia”. Ciągle jest to pizza, na kruchym spodzie i z dodatkami. Dużą, naprawdę sporą ilością różnych dodatków.

Co zjedliśmy? Menu jest tu podzielone na „Classic” dla ortodoksów i ludzi zachowawczych, oraz na „Gourmet” – w luźnym tłumaczeniu z języka angielskiego „dla smakoszy”. To właśnie mnogość dodatków, często droższych, oraz nietypowe kombinacje świadczą o inności i kreatywności australijskiej pizzy.

Recenzja Cucciolina - australijska pizza dla smakoszy

bekon i miód

LAND DOWN UNDER*

Tam gdzie Włosi restrykcyjnie rozlewają sos z pomidorów San Marzano, ograniczają się do mozzarelli, tam Australijczycy puszczają wodze fantazji. Burak, orzechy i ser kozi na pizzy – proszę bardzo. Ziemniaki, chorizo, rozmaryn? Jest! A ten jedzeniowy rollercoaster wykręca pizza z mozzarellą, białą kiełbasą, szpinakiem z dodatkiem sosu sojowego i chilli.

My, ze względu na nasze pierwsze podejście, spróbowaliśmy czegoś pośrodku Włoch i Australii, jeśli geograficznie coś takiego istnieje. „Pear” (32 pln) z mozzarellą,gorgonzolą, gruszką, szynką parmeńską i rukolą. Oraz „Sweet Bacon” (24 pln) z mozzarellą, boczkiem, miodem i rukolą.

Kombinacje przeze mnie wymienione, również pozostałe z menu, kojarzą się bardziej z sałatkami niż z pizzą. Chociaż naprawdę dają radę. Ciasto jak wspomniałem kruche, przypominające te rzymskie pizze, aczkolwiek bez wspaniałości – możliwe że mamy podobny przepis, bo taka wychodzi nam też w domu. Nie jest to wada, bardziej zaleta jeśli by się nad tym zastanowić. Toppingi są ze standardowych składników, kombinacje zaś są głównym haczykiem dla klienta. Od standardów, przez ciekawe, pomysłowe do „nigdy w życiu bym o tym nie pomyślał”. I te kombinacje działają.

Recenzja Cucciolina - australijska pizza dla smakoszy

mleczna czekolada, lody, owoce... i pizza

Cenowo wydaje się to być droższym daniem niż te do których jesteśmy przyzwyczajeni, choć zależy to od doboru składników. W ofercie Cucciolina ma jeszcze pizze „na słodko” jak było Wam jeszcze mało kulinarnych wrażeń :) Cztery podstawowe smaki, które jednak na życzenie mogą być zmieniane. My zjedliśmy owoce leśne z mleczną czekoladą (placek 15cm za 13pln). I znów, to powinno nie działać, a jednak! To ten rodzaj comfort food’u lub food porn’u który smakuje i wywołuje uśmiech na twarzy.

DOBRE CZY NIEDOBRE?

Czy polecam? Myślę, że pizza „w stylu australijskim” to bardzo niezagospodarowane miejsce i cieszę się z zaproszenia i zjedzenia w Cucciolina. Tak jak napisałem na początku, jedzenie wciąż mnie potrafi zaskoczyć i to niesamowite jak daleko zawędrowało coś takiego prostego jak placek z dodatkami. Jedzenie niejednokrotnie łączy ponad kulturami i tę kulturę współtworzy.

Jest to nisza na tyle nowa i nieznana, że nawet w lokalu na pierwszej stronie zapraszają do zjedzenia standardowe i popularne pizze. Tutaj Cucciolina nie wygra, rozpychać trzeba się tą nowością, zaskoczeniem i ciekawością klientów. Ta ostatnia jest dość spora i dobrze zareklamowana, może przyprowadzić wielu chętnych foodies.

Warto do Cuccioliny zajrzeć z ciekawości, spróbować i wyrobić sobie zdanie. Jeśli wracać to po to żeby zobaczyć jakie jeszcze połączenia wymyśli i poda właściciel. Nie jest to moja najlepsza pizza jaką jadłem, nie zakochałem się tu od pierwszego wejrzenia. Widzę jednak, że jest tu jakiś pomysł. Niestety ciężko o porównanie jaka ta pizza powinna być - nie ma drugiego takiego lokalu w Warszawie, przynajmniej ja go jeszcze nie znam. Czy to ciasto jest odpowiednio kruche? Czy toppingi wystarczająco szalone? W tej kwestii musimy póki co Cucciolinie zaufać.

A Wy jak, wystarczająco ciekawi żeby spróbować? Dajcie znać w komentarzach!

PS: *Jeśli nie wiecie o co chodzi, „down under” to kolokwialne określenie na kontynent Australię, a zarazem świetna piosenka Men at Work! -> Link

Cucciolina, ul. Kopińska 10b, Warszawa

Przeczytaj również

Skomentuj!

Strona korzysta z ciasteczek (cookies), żeby przyśpieszyć jej działanie i poprawić jakość dla czytelnika. Akceptuj Czytaj więcej