Wpadłem jak śliwka w kompot! – Recenzja!

przez Kuba

Szykując wyjazd do Trójmiasta na sławny kanadyjski Cirque du Soleil, szukaliśmy fajnych miejsc do zjedzenia. W każdym zestawieniu, blogu, porównywarce pojawiała się jedna nazwa: Śliwka w kompot.

Charakterystyczna długa kolejka przed wejście i mnóstwo recenzji. Takie miejsca jednocześnie kuszą i odpychają. Z jednej strony chcemy zjeść dobrze, więc skoro polecają nam najbliżsi znajomi to musimy zaufać. Z drugiej wszyscy tam już byli, opisano i zjedzono wszystko, może trzeba poszukać czegoś nowego?

Wpadłem!

Doszliśmy do wniosku, że najbardziej ufamy własny osądom, a knajpy z czasem obniżają loty. Zbadaliśmy stan śliwki na 04/2018 i raportujemy: Jest Dobrze!

ryba

Jest śliwka, są rybki

Jeśli tak jak my, do morza macie daleko, Bałtyk jest dla Was zbyt zimny i nie posiadacie umiejętności rozkładania pięciometrowego parawanu poniżej dziesięciu sekund, to pewnie dawno nie jedliście ryby. Dlatego na pierwszy rzut zamówiliśmy stek z Halibuta z delikatnie blanszowanym szpinakiem, suszonymi pomidorami (35 pln) i filet z dorsza w sosie śmietanowo porowym (31 pln). Na przystawkę zupa rybna (17 pln) z kawałkami dorsza, łososia i krewetką.

Halibut

Stek z halibuta

Wszystkie dania rybne były zrobione perfekcyjnie. Ryby były soczyste, mięciutkie, rozpływające się w ustach. Sosy delikatne ale mocne w smaku. Wyraźnie doprawiane i obficie dodane do ryby. Danie tworzyło spójną całość i ryby, mimo że w smaku zazwyczaj neutralne, dostawały tutaj prawidłowego kopa. Dodatki podkręcały całość a porcje wielkościowo solidne – nawet na mój głód.

Odlotowy smak

Jednak to nie ryba świeci w Śliwce najjaśniej. Aneta tradycyjnie już w menu szuka ptactwa i zamawia swoją ulubioną kaczkę. W knajpie dostaniecie pierś wykonaną techniką sous vide, czyli zamknięte próżniowo i gotowane w kąpieli wodnej. Do tego czerwona soczewica, burak i mus z żurawiny i owoców jagodowych (36 pln). Świetne danie! Mięso różowe, ale nie krwiste, a kwaśne owoce pasują tu doskonale. Byliśmy zaskoczeni prostotą na talerzu za którą stoi dość skomplikowany proces. Tak jak w przypadku ryb, danie stanowi zgraną całość i już w momencie podania widać, że wszystko jest tu przemyślane i dograne.

Kaczka

Kaczka dziwaczka

W międzyczasie skusiliśmy się też na autorską pizzę Śliwkowelove (31pln). Na placku konfitura śliwkowa, mozzarella, ricotta i pikantna włoska salami. Całość bardzo smaczna, podobną jedliśmy w Cucina Povera (tekst TUTAJ), więc sos śliwkowy na pizzy nie jest nam tak obcy. Troszkę zabrakło tej pikanterii, może inna salami, lub pikantniejsze przyprawy do sosu? Podtrzymuje jednak poziom i ton całego miejsca.

Pizza śliwkowelove

Śliwkowe Love Love Loff!

Tercet

W restauracji dostaniecie jeszcze trzy desery. Jak możecie się domyślić trójka to nasza ulubiona i szczęśliwa liczba, bo możemy zamówić wszystkie pozycje! Pierwsze raz zdarzyło się, żeby nam każde smakowało. Nie jesteśmy w stanie wybrać najlepszego, chociaż tarta kokosowa podbiła moje serce. Oprócz tego mają jeszcze panna cottę z sosem marakuja-mango i czekoladowe ciastko moelleux, przypominające fondant lub lava cake z płynnym środkiem. Wszystkie trzy podane na modnych ostatnio kamienny płytkach/talerzach, których osobiście nie lubię. Słodkości stawiają „śliwkę na torcie” i dopełniają smakowitych wrażeń z całości.

Deser

Desery!

Przygotujcie się na kolejkę i trudności w rezerwacji ( my takowe mieliśmy), a to wszystko ze względu na tłumy które tu codziennie przychodzą. Trochę cierpliwości zostanie Wam nagrodzone wybornym, i tanim jak na tę okolicę, jedzeniem.

Byliście, jedliście? Dajcie znać w komentarzach!

Przeczytaj również

1 Komentarz

Monika Halkiewicz 17 czerwca 2018 - 20:00

Zgadzam się zrecenzją. Byłamtam ze 3 lata temu i już było super, ale jeszcze nie było kolejek :)
W chłodne dni polecam tam rozgrzewające herbaty np.z całą papryczką chilli :D

Reply

Skomentuj!

Strona korzysta z ciasteczek (cookies), żeby przyśpieszyć jej działanie i poprawić jakość dla czytelnika. Akceptuj Czytaj więcej