Pierogi pierwsza klasa – Recenzja Le’pię

przez Kuba

Czy można stworzyć miejsce w oparciu o jedne danie? Z tym pytaniem wyruszyliśmy na Powiśle, ul. Topiel 12 do otwartego w kwietniu 2018 Le’pię.

Mission Impossible: Pierogi

Cały koncept powstał w głowie Sandry Kotowicz, znanej z telefizyjnego programu Top Chef. Mi formuła gastro-programów TV przejadła się po dwóch – trzech sezonach Masterchef’a, ale z szacunkiem podchodzę do ludzi którzy zdecydowali się wziąć udział w show i jeszcze tam coś „zwojowali”. Niezależnie od ogólnej opinii o programach i mainstreamowej telewizji.
Ale my tu nie prowadzimy bloga o kulturze tylko o jedzeniu, a jedna rzecz która mi się nigdy nie „przeje” to dobre jedzenie. O Le’pię dowiedzieliśmy się z internetu, ale w momencie pisania nie widziałem jeszcze żadnej recenzji u nikogo ze znanych mi blogerów. Czyżby jedne danie to za mało do prowadzenia knajpki? A może pierogi są blee i niemodne? Bo teraz to tylko Azja, Azja Azja... :)
Fakty są takie, że 83% polaków w domu na święta je pierogi. Są typowe dla naszej kuchni i wpisane w kulturę, mimo że niekoniecznie były u nas wymyślone ( a wikipedia mówi że przyjechały do nas aż z Chin!). Te procenty wyżej wymyśliłem, ale jestem pewien że nie są tak daleko od prawdy.

Pierogi pierwsza klasa - Recenzja Le'pię

Cele w życiu: jeść pierogi złotymi sztućcami :)

No i jak to smakuje?

W Le’pię byliśmy dwa razy. Za pierwszym akurat na dniach zmieniali menu, a głupio polecać rzeczy których już nie ma w karcie. Obowiązkowe było zatem drugie wyjście, no ale powiedzmy sobie szczerze, gdyby nam nie smakowało to byśmy nie wracali! Za pierwszym razem zjedliśmy przystawkę – chałkę z mieloną wątróbką wołową i gruszką. Smakowała cudnie! Od małego lubiłem zestawienie słodkiego pieczywa z wytrawnym jedzeniem (zresztą nawet burgery bardzo często podawane są w brioszkach). Z pierogów zapamiętaliśmy sobie te z kaszanką, miodem i musztardą albo kaczką, kapustą i karmelem. Dodam też, że pierogi tutaj są robione na miejscu, ręcznie, na zamówienie. Przyjemnie wygląda blat cały w mące. Dzieje się tu, oj dzieje!

Pierogi pierwsza klasa - Recenzja Le'pię

Mam nadzieję, że chałka wróci do menu!

Na drugą nóżkę

Za drugim razem nie próbowaliśmy już przystawki bo niestety się skończyła. Dobrze to świadczy – skoro są chętni to prawdopodobnie jest smaczna. Jeśli ktoś jadł to dajcie znać bo jestem bardzo ciekaw! Z pierogów zdecydowaliśmy się na wersje degustacyjną (31 pln). Która zawiera 5szt. pierogów, każdy inny, oprócz propozycji słodkiej. W sumie to nie rozumiem czemu nie można dostać i tego na słodko – w końcu degustacja to degustacja.
Pierogi za to smakują bardzo dobrze. Ciekawe i przemyślane kombinacje, rodem z wysokiej klasy restauracji, a całe to mini-danie zamknięte w pierogu. Ciasto dobrze rozrobione, delikatne ale nigdzie się nie rozrywa. Nie jest też za grube i nie przeważa farszu, ot w punkt! Ze smaków znów bardzo smakowała mi kaszanka, tym razem z boczkiem gruszką i wanilią (zestaw solo 25pln). Smakowała nawet Anecie która nie jest kaszankowym koneserem :) Zielone warzywa z gałką muszkatołową i rozmarynem smakowały wyśmienicie. Delikatne a jednocześnie dobrze przyprawione. Również wołowina z szalotką, piklami i sosem barbecue.
Trochę się zawiedliśmy jednym smakiem – batatami z suszonym pomidorem, serem i bazylią. Liczyliśmy na słodki smak podkręcony ostrymi przyprawami. Trochę zabrakło tego ostatniego i wyszło z tego trochę mdłe i lekko tłuste puree. Zdecydowanie odstawały poziomem od „koleżanek” opisanych wyżej i myślę że można je zrobić trochę lepiej.

Pierogi pierwsza klasa - Recenzja Le'pię

Jeszcze trochę pierogów? Bardzo proszę

Spójność i jakość .... oraz cena

Całe Le’pię robi fajne wrażenie. Lokal z zamysłem i z duszą autorki która wylewa się w wystroju i w smakach. Niestety same pierogi są trochę drogie jak na ich ilość. Tym bardziej dziwi, że wersja degustacyjna jest dużo droższa niż poszczególne zestawy. Jest to kuchnia w której można dobrze zjeść ale nie się najeść, mimo że każdy pieróg wypełniony jest farszem po samą falbankę. Widać też nastawienie na menu lunchowe dla pracowników okolicznych biur, choć jest to menu w ogóle niezwiązane z pierogami (ale domowe i mączne lepienie już tak).
Nam smakowało i warto tu przyjść spróbować co siedzi w głowie szefowej kuchni. No i jakimi następnymi pomysłami ożywi nie-zwykłego pieroga!

Podobał Ci się tekst? Będzie nam miło jak podasz go dalej!

Przeczytaj również

Skomentuj!

Strona korzysta z ciasteczek (cookies), żeby przyśpieszyć jej działanie i poprawić jakość dla czytelnika. Akceptuj Czytaj więcej