GDZIE ZJEŚĆ W POZNANIU?
Od naszego poprzedniego wypadu do Poznania w 2018, mamy wrażenie że mnóstwo się tu zmieniło, a na pewno jest ogrom lokali, w których do tej pory nie jedliśmy! Dlatego z przyjemnością szykowaliśmy to najnowsze zestawienie! :)
Dziękujemy też za ten foodie-weekend ekipie! Pojedzone; Z Widelcem po Wrocławiu; TojeMedrek - polecamy tych allegrowiczów na inspiracje i sprawdzone adresy w całej Polsce. ;)
A po polecenia i relacje na bieżąco zapraszamy na naszego Instagrama - @kulinarnie_niepowazni !
GDZIE NA KAWĘ W POZNANIU?
Mówish Mash
Pierwsze miejsce do jakiego trafiliśmy zaraz po przyjeździe do Warszawy. Bardzo miłe wnętrze, totalnie w naszym guście - monstery, stal, przeszklone ściany. Domowo robione serniki, w tym polecany nam nowojorski. Poza pandemią miejsce dodatkowo prowadzi zajęcia z języków obcych. To dopiero multi-tasking!
W obecnych realiach szybka kawka do ręki - wypiliśmy bardzo dobrego dripa! - i do dalszego zwiedzania Poznania!
Minimal
Kawiarnia Minimal to, jak sama nazwa wskazuje, naprawdę małe miejsce ale spokojnie, nie przeoczycie go! Sącząca się ze środka muzyka elektroniczna, wygadany i bardzo sympatyczny barista Maks i pyszniutka kawa. Czego chcieć więcej?
Spędziliśmy tu kilka chwil na rozmowie i doszliśmy do wniosku, że Minimal ma swój klimat i bardzo doceniamy kreatywne wykorzystanie takich małych przestrzeni - w podziękowaniu za dobre słowo dostaliśmy playlistę na spotify z Minimal'u. Teraz słuchamy jej przy parzeniu kawy ;D Warto dodać, że w piwnicy kawiarni jest trochę więcej przestrzeni i gdy tylko będzie to pandemicznie możliwe, kawiarnia szykuje imprezy z DJ'ami na żywo, wszystko przy aromatach małej czarnej.
To tak na szybko w temacie kawki, bo kawiarni na naszej liście było dużo, dużo więcej - niestety nie zdążyliśmy zajrzeć pod każdy adres! Inne miejsca jakie mieliśmy zaznaczone to m.in.: Lastryko; Trzecia Kawa; Lars,Lars & Lars.
CO POLECAMY ZJESĆ W POZNANIU?
To teraz garść polecajek jedzeniowych. Miejcie tylko na uwadze, że wszystko jedliśmy w ręku na chodniku lub ewentualnie z dostawą do domu (dżizas oby ta pandemia koronawirusowa skończyła się jak najszybciej!), więc fotki nie zawsze będą najpiękniejsze, za to jedzenie zawsze będzie smaczne!
Gorące podziękowania dla wszystkich poniższych miejsc i ekip tam pracujących. Poznań pełen jest miłych ludzi i nie raz, nie dwa miło spędziliśmy czas rozmawiając w trakcie czekania na jedzenie. Byliśmy zaskoczeni tak pozytywnym nastawieniem mimo ciężkich warunków pracy i ta pozytywna aura to przynajmniej +10 do jedzenia. ;)
Uno
W UNO/ kawa / śniadania / jeżyce zamówiliśmy pożywne śniadanie. Oferta poranna w lokalu obowiązuje od 8 do 14.30 i składa się w głównej mierze z bajgli wypchanymi dodatkami. W cenie około 22-24 plnów za sztukę zamówiliśmy bajgle z wędzonym pstrągiem, kanapkę śniadaniową z jajecznicą i boczkiem czy bajgiel z omletem i szynką.
W tej cenie naprawdę spore kanapki, z bardzo dobrym domowym pieczywem (nie za chrupkie, nie za "mientkie" bajgle) i jakościowymi składnikami. Kompozycyjnie chyba najfajniejsza wersja do bólu klasyczna - wędzona ryba, twarożek kapary, ale wszystko nam smakowało i wcinaliśmy aż się uszy trzęsły! Uno serwuje też swoje serniczki - w wersji śmietankowo/waniliowo klasycznej i z cynamonem, polane czekoladowym ganashem. Zjedliśmy tego pierwszego tak szybko, że zapomnieliśmy o zdjęciach. Pyszka!
Kimchiken
Koreańskie smażone kurczaczki z Kimchiken to jeden z głównych powodów, dla których przyjechaliśmy do Poznania (drugim było spotkanie ze znajomymi, ale wiadomka, jedzenie ważniejsze ;D ). Dobre mięsko w chrupiącej panierce w kilku wersjach smakowych. Polecamy przede wszystkim wersję Sweet Chili w lekko ostrej paście gochujang posypanej orzeszkami ziemnymi.
Oprócz klasycznych boxów są tu jeszcze wersje w burgerach i z makaronem, te spróbujemy kiedy tylko znów wylądujemy w Poznaniu. Kompozycje smakowe wyglądają bardzo dobrze a mając solidną podstawę w smacznie usmażonym kurczaku - szykuje się prawdziwie streetfoodowa petarda!
DYM Barbecue
Dym zainteresował nas swoją ofertą mięs ze smokera. Wędzenie to jeden z naszych ulubionych sposobów obchodzenia się z mięsem, postanowiliśmy sprawdzić jak smakują kanapki z Górnej Wildy. Spróbowaliśmy trzech wersji - szarpanej wieprzowiny, kanapki z rostbefem i philly cheese steak z karkówką wołową i cheddarem.
Clou wyjścia wyszło naprawdę dobrze! Tłusta i rozpływająca się szarpana wieprzowina, delikatny rostbef, mięsa były zrobione tak jak się spodziewaliśmy. Fajnym dodatkiem do obu buł były smażone krążki cebulowe. Jedynie kanapka z rostbefem była lekko sucha jako całość dania, może jakiś dodatkowy sos? A Marcin a.k.a Pojedzone ze swojego philly był równie zadowolony co my- kanapka spełniła wszystkie jego mięsne potrzeby. ;D
Tarapaty
Dosłownie wyjeżdżając już z Poznania załapaliśmy się jeszcze na porcję wontonów wieprzowo-krewetkowych. W wersji 12 sztuk za 34 pln można się było konkret najeść. Smakowo było dobrze, delikatne ciasto, sporo farszu. Brakowało nam trochę ostrości, mimo że ta pozycja miała być podawana w oleju syczuańskim. Menu jest dużo, dużo większe, bo są tam zarówno bowle, makarony, a nawet arancini z kaczką po pekińsku. Zostawiamy to miejsce na liście, zrobiło na nas dobre wrażenie i jest jeszcze sporo do wypróbowania!
Cafe la Ruina i Raj
Poznański klasyk. Każda nasza wizyta w tym mieście przynajmniej zahacza o lokal ze Św. Marcina. Z jednej strony to trochę krzywdzące dla całej reszty poznańskiego gastro, z drugiej nigdy nie pożałowaliśmy jedzenia z Ruiny. Tutaj zjedliśmy naszego ulubionego padthaia w Polsce, pyszne curry i testaroli. Te ostatnie to, jak pisze menu, "pradziad makaronu oklajdrany legendarnym zielonym pesto z Genui" i my to kupujemy!
W pandemii ekipa Ruiny zdecydowała się pakować swoje kultowe serniki w słoiki i wysyłać je po całej Polsce. Dowolna pozycja, czy to berliński, pistacjowy, z masłem orzechowym i malinami... wszystkie są pyszne i kupujcie w ciemno. My skorzystaliśmy z okazji i kupiliśmy kilka sztuk z zamysłem zabrania do domu.
A jak już jesteśmy przy sernikach to....
I NA KONIEC - POZNAŃŚKIE SERNIKI (I INNE SŁODYCZE)!
Happa to Mame
Daifuku, czyli ciastka składające się z kluski z klejącego ciasta ryżowego wypełnione anko (to ta pasta z czerwonej fasoli, ale nie zawsze) i innymi dodatkami. Spróbowaliśmy kilku wersji i byliśmy po prostu zachwyceni! Nie każdy smak każdemu "wszedł" ale właśnie dlatego jest ich w menu przynajmniej 5-6 rodzajów. Wyrabiane ręcznie, codziennie i koniecznie do zarezerwowania bo schodzą jak na pniu. Nasze najlepsze typy to te z kwaśnym wnętrzem - maliny, kiwi, mandarynka czy nawet truskawka.
Na miejscu i "na ciepło" jest jeszcze dango - to te szaszłyki, które zajadam poniżej na zdjęciu. Kluski robione z mąki ryżowej w dwóch wersjach. Polane słodkim sosem sojowym to taki przyjemny confusion i ciekawy, wykręcający zmysły smak. Jeszcze lepsze są te z mąką sojową (kinako dango) smakującą praktycznie jak masło orzechowe. A dla miłośników pankejków są jeszcze dorayaki - kanapki złożone z dwóch puszystych naleśniorów i kilkoma wariantami wkładów.
Przygotowywana na miejscu matcha to już jest klasa sama dla siebie. Z przyjemnością siedzieliśmy na podłużnej drewnianej ławie i zahipnotyzowani oglądaliśmy sporządzanie tego naparu. To wszystko w otoczeniu minimalistycznego wnętrza gdzie każdy centymetr zainspirowany jest Japonią. Jej sztuką, kulturą, zwyczajami i jedzeniem.
Cudowne miejsce, dziękujemy wszystkim, którzy je polecali, a my polecamy je dalej!
Piece of Cake
To miejsce 'odkryliśmy' będąc w Poznaniu w 2018 roku w poszukiwaniu rogali marcińskich. A o serniku w Piece of Cake pisaliśmy wtedy tak:
"Przejedliśmy tyle kawałków w Warszawie, ale muszę przyznać że te w Poznaniu były... lepsze. [...] Nie spodziewaliśmy się, że gdzie byśmy nie weszli, czekają na nas takie pyszności. Nie wiem jak schudnąć w takich warunkach ;) Najlepszy sernik którego próbowaliśmy i nasz obecny sernikowy król podawany jest w Piece of Cake. Razem z ręcznie robionym karmelem. C U D O!"
O ile od tego czasu zjedliśmy jeszcze więcej serników, to ten z lokalu przy ul. Świętego Wojciecha 27 nadal pozostaje w naszej topce i nadal robiony jest z karmelem. No po prostu musicie go zjeść!
Do tego croissanty. Tych jeszcze nie mieliśmy okazji spróbować w Piece of Cake. Nadal zakochani jesteśmy w naszej bielańskiej Montażowni (forever top 1), ale te z Poznania też są mistrzowskie. Bardzo warto, a z tego co widzieliśmy na instagramie czy fb, rozchodzą się bardzo szybko! Jeśli potrzebujecie powodu, żeby zebrać się rano z łóżka, to po rogala albo sernik na Świętego Wojciecha 27.
Poznań został przez nas konkretnie przejedzony, a mimo to mamy tam jeszcze kilka smacznych adresów do sprawdzenia. Z przyjemnością do niego wrócimy po raz kolejny. Tej!
A po polecenia i relacje na bieżąco zapraszamy na naszego Instagrama - @kulinarnie_niepowazni !
Adresy zebrane: (i linki do fb)
Mówish Mash - Zwierzyniecka 41
Minimal - Żurawia 13
Uno - Prusa 4/2
Kimchiken - Kraszewskiego 14
Dym BBQ - Górna Wilda 95
Tarapaty - Kościelna 18
Cafe la Ruina i Raj - Święty Marcin 34
Happa to Mame - Szamarzewskiego 17
Piece of Cake - Święty Wojciech 27