Amici Miei, czyli włoska perełka w stolicy Wielkopolski.
Poznań jest dla mnie wielką niewiadomą. Wiem, że można zjeść tam dobrze, ale gdzie i co to już zupełnie nie miałam pojęcia. Dlatego tak jak wy, tak i my, przed podróżą w nieznane staramy się wyszukać smaczne miejsca, które pozostawią niezapomniane wrażenia. W Poznaniu padło na włoskie, bo jak już pewnie wiecie, miłośniczką makaronów i pizzy jestem ogromną.
Do knajpki zawitałam razem z dwiema koleżankami, w niedzielę, późnym popołudniem. Mimo zrobionej wcześniej rezerwacji, miejsce było prawie puste. Troszkę było to niepokojące, jednak dawno już było po porze obiadowej, więc niezniechęcone zajęłyśmy wolny stolik.
Prosto i Włosko
Na przystawkę tradycyjnie bruschetta z pomidorkami (16pln), smaczna w swojej prostocie. Jaka jest każdy widzi. Natomiast na danie główne każda z nas się zdecydowała na makaron, było więc gnocchi z gorgonzolą i serkiem mascarpone (33 pln) oraz ravioli z gorgonzolą, orzechami włoskimi i parmezanem. Ja zdecydowałam się na te ostatnie i wyszłam zaczarowana tym daniem. Myślę, że było to najlepsze ravioli jakie jadłam. Gorgonzola w połączeniu z orzechami włoskimi to jest duet idealny, do tego wszystko posypane parmezanem.
Muszę wspomnieć o jeszcze jednej ważnej rzeczy a mianowicie o porcji. Najczęściej ilość podawanego ravioli to są 4 „pierożki”, pyszne ale bez dania secondo się nie obejdzie. Tutaj natomiast porcja była naprawdę spora, zostawało już tylko miejsce na deser. Wracając jeszcze do zamówionych dań, to nie mogę zapomnieć o gnocchi, które były równie smaczne. W dwóch kolorach, co dodawało uroku daniu i w zbalansowanym sosie. Serek mascarpone świetnie łagodził gorgonzolę.
Dobre bo Włoskie!
Nie sposób wybrać się do włoskiej knajpy i nie zamówić deseru. Całe szczęście w karcie były tylko 3, dlatego mogłyśmy spróbować każdego. Jako pierwsze spróbowałam semifreddo (18 pln), deser znany mi tylko z nazwy, nigdy jednak nie miałam okazji go spróbować. Tutaj był wyśmienity, o smaku karmelowym z migdałowymi ciasteczkami amaretti. Podany na talerzu w wielkim nieładzie, ale zachwycał smakiem i fantazją, fantastyczna alternatywa dla lodów. Kolejne desery to również włoskie klasyki, znane mi bardzo dobrze: tiramisu (23 pln) i panna cotta z leśnymi owocami (16 pln). Tiramisu było mocno alkoholowe, mimo to smaczne. Nie najlepsze jakie jadłam, ale nie żałowałam żadnej zjedzonej łyżeczki. Ostatnia była panna cotta, w smaku równie wyborna. Delikatna i kremowa, do tego owoce leśne, które swoją kwaskowatością świetnie wyróżniały się w deserze. Ciężko wybrać ten najlepszy, chyba ze względu na to, że jadłam go pierwszy raz wygrywa semifredo, ale co byście nie zamówili, będziecie zadowoleni.
Mam nadzieję, że niedługo będę miała okazję znów się wybrać do Poznania, bo z całą pewnością chciałabym odwiedzi Amici Miei kolejny raz i spróbować innych dań! Dobrej włoskiej kuchni nigdy za wiele!
Amici Miei, Rybaki 24/25, Poznań