Ruza Roza – lokal pełen gościnności – recenzja!

przez Kuba

Ta recenzja będzie pełna gościnności, a to jedna z tych cech, o której często się zapomina przychodząc do dowolnego lokalu. Patrzymy na wystrój, na jakość jedzenia, jakość obsługi, na koniec na rachunek. By the way, jakość obsługi to niekoniecznie to samo co gościnność. Ale są rzeczy pomiędzy wierszami jakie czuje się podskórnie, niekoniecznie zastanawiając się skąd się biorą. Po wizycie w Ruza Roza czujemy się nie tyle co obsłużeni, a ugoszczeni i o tym właśnie będzie ten tekst.

Będzie też o jedzeniu, o bardzo dużej ilości jedzenia :)

CO TO WŁAŚCIWIE JEST KUCHNIA BAŁKAŃSKA?

Nasz mózg lubi generalizacje, dlatego mówiąc ‘kuchnia bałkańska’ zapominamy że mówimy o obszarze rozciągającym się od Chorwacji po Grecję czy Bułgarię do granicy z Turcją, obejmującym dziesięć różnych krajów. Taki układ ma sens również dlatego, że da się wyszczególnić trochę składników czy sposobów obróbki jedzenia o wspólnych korzeniach i dużym podobieństwie.

Ruza Roza - lokal pełen gościnności - recenzja!

Sałatka szopska

Każdy z krajów może chcieć być tym najpiękniejszym płatkiem śniegu, ale w każdym dostaniemy dużo grillowanego mielonego mięsa, okraszanego grubo siekaną cebulą czy pomidorami. Znajdą się podobne do siebie solankowe sery owcze lub krowie jak feta czy sirene (szopski), ryby, owoce morza i dużo świeżych ziół. W każdym też dużo się pije do jedzenia, ale to charakterystyka opisująca dużo więcej miejsc niż same Bałkany ;).

Ruza Roza mimo kucharzy o bułgarskim rodowodzie pełnymi garściami czerpie z kuchni bałkańskiej. Czy możemy mówić tu o „autentycznej kuchni”? Myślę że tak, ale powinniśmy sobie zadać pytanie „po co?”. Skoro jest to jedzenie mimo wszystko różnorodne, z wieloma drobnymi szczegółami, których nie będziemy w stanie uchwycić. W takich chwilach żałuję, że nie jesteśmy specjalistami od kuchni tego regionu jak nasz idol, Robert Makłowicz! Niezależnie od pochodzenia i nazwy dań i składników, jest tu pysznie, intensywnie i kolorowo, zatem przejdźmy już do tego co zjedliśmy!

PRZYSTAWKI TO PRZEDE WSZYSTKIM MOC DZIELENIA SIĘ

Na start zamawiamy Mezo Plato (39 pln) i dostajemy talerz past bardzo zgrabnie opisany w menu. Jest tu hummus klasyczny i z mango, katyk – pasta z sera i orzechów, taramas – pasta z oliwek, kaparów, kawałki smażonej ostrej papryki, cienka pita, lub inaczej zwana pyrlenką pizza bułgarska i arbuz. Ten ostatni może się wydawać zaskakujący, ale po części służy do dekoracji, po części miło odświeża smak pomiędzy pastami. Przede wszystkim południowe regiony takie jak m.in. Czarnogóra (link do naszej wyprawy tutaj) bardzo chętnie i często stawiają na stole arbuza „tak po prostu” jako rodzaj przekąski, czasem deseru. Rośnie tam na potęgę, jest tani a przy tym świeży i niesamowicie soczysty. Przystawka świetna do podzielnia się żeby przyswoić sobie pierwsze smaki Bałkan.

Ruza Roza - lokal pełen gościnności - recenzja!

Meze

Spróbowaliśmy też Banicy z Sirene (22 pln) czyli kawałków zapiekanego sera w cienkim kruchym cieście i zupy rybnej z kawałkami ryb, małż i kalmarów (26 pln). Ser był tłuściutki i bardzo sycący, super zgrywał się z delikatnym i kruchym ciastem i pochłanialiśmy go szybko, jakby każde z nas chciało go dla siebie jak najwięcej. Zupa też była prawdziwą bombą smaku – jednocześnie mocno rybna, bardzo gęsta z mnóstwem kawałków ryby, lekko pikantna (przynajmniej dla nas).

Ruza Roza - lokal pełen gościnności - recenzja!

Zupa rybna

GŁÓWNE DANIA TROCHĘ NAS PRZESTRASZYŁY!

Lekko najedzeni sporymi porcjami przystawek przyszedł nasz moment zwątpienia kiedy kelner zaczął znosić nam główne dania. Zamówiliśmy ich całkiem sporo bo był to „Mały Borys” – szpikulec z czterema rodzajami mięs (59 pln), grillowana makrela - skumrija na skara (39pl) i dwa bardzo znane bałkańskie klasyki – Pljeskavicę (41 pln) i Cevap (43 pln). Do każdego z głównych dań dostaliśmy pieczone ziemniaczki doprawiane mieszanką przypraw, lutenicę (pasta z pomidorów, papryki i bakłażanów) i domową wersję tzatziki.

Ruza Roza - lokal pełen gościnności - recenzja!

Mały Borys

Wszystkie porcje były ogromne i w zasadzie wykarmiłyby dwie średnio głodne osoby. Mały Borys wyglądał „imponująco” ;) z górką ziemniaczków, pity z serem i arbuzem, wystarczy że popatrzycie na zdjęcia. Wszystko nam smakowało, ale zamiast rozpisywać się pojedynczo na temat dań postaram się zgrupować smaki, konsystencje i składniki.

Cevapcici to zazwyczaj małe paluchy z siekanej baraniny, grillowane i podawane z dodatkami. Wersja w Ruza Roza to jeden duzy paluch wypchany wyciekającym roztopionym serem i obwinięty boczkiem. Dużo przyjemnego tłuszczyku z mięsa i z sera, zarówno słony jak i ostrawy od użytych przypraw. To i klasyczna pljeskavica – grillowany kotlet wołowo/wieprzowy najbardziej nam smakowały. Najbardziej też oddają tę biesiadną-grillowaną kuchnię z dużą ilością mięsa, sosów i dodatków. Rozpusta totalna.

Ruza Roza - lokal pełen gościnności - recenzja!

Cevap

Makrela była zrobiona w punkt, soczysta, z aromatem grillowania. Bardzo fajnie że nie została przeciągnięta, bo sam z doświadczenia z grillem wiem, że czasem wystarczy się obrócić i już mięso wychodzi suche. Tutaj nic z tych rzeczy. Może nie ma tu „eksplozji smaków bałkan” ale świeża ryba z grilla smakuje wszędzie dobrze, niezależnie od szerokości czy długości geograficznej.

Ruza Roza - lokal pełen gościnności - recenzja!

Makrela

Na tle tych wszystkich dań nasza szpada z przeglądem mięs w lokalu wypadła trochę jak powtórka – oprócz siekanej baraniny i wieprzowiny jest tu jeszcze kurczak i przyjemna polędwiczka wieprzowa. Mięsne niebo ;). Jeśli jesteście grupą warto pomyśleć o tej pozycji, ale nam chyba po prostu wyszło już za dużo. Jednocześnie trzeba pamiętać, a dopytaliśmy nawet o to kelnera, że mięso na szpadzie musi mieć trochę inną, bardziej klejącą konsystencję, żeby ze szpady nie spaść.

Ruza Roza - lokal pełen gościnności - recenzja!

Pljeskavica

Na koniec jeszcze pół akapitu o dodatkach i sałatce. Domowe sosy (lutenica i tzatziki) są świetne i robią ten przyjemny comfortfood jaki i my sobie szykujemy siedząc ze znajomymi na grillu. Kto nie polewał swojej karkówki albo kiełbasy z grilla sosem, niech pierwszy rzuci kamień! Jeszcze jeden dodatek przewijał się z nami od przystawek do głównych. Marynowana w winie cebula z figą smakowała do mięsa wybornie – słodka, lekko kwaskowata, przełamywała smak mięsa pomiędzy kęsami i pozwalała jeść i smakować dalej. Zamówiliśmy też klasyczną sałatkę szopską już na przystawkę i przegryzaliśmy do innych dań. Świeże pomidory, szczególnie teraz w sezonie, plus słony i delikatny ser to po prostu genialna przekąska – czemu ja tego nie jem częściej??

JAK TO WSZYSTKO ZJEDLIŚMY?

Możecie sobie myśleć, że w knajpie zostawiliśmy prawdziwy majątek, a jeszcze nawet nie wspomniałem o deserach ;). Udało nam się to wszystko zamówić dzięki aplikacji Finebite, która jest partnerem tego wpisu. Finebite to sposób na częstsze wychodzenie i testowanie lokali w Warszawie i nie tylko, jednocześnie nie martwienie się o stan swojego portfela.

Robiąc rezerwację za 10 pln wybieracie godzinę i stolik, a następnie na miejscu płacicie za jedzenie tylko 50%. Połowa ceny oznacza przynajmniej 2x tyle jedzenia do zamówienia :). W skład oferty nie wchodzą napoje (z i bez %) ale nadal jest to jedna z najfajniejszych opcji żeby jeść i wychodzić częściej, gorąco polecamy! Testujcie miejsca, próbujcie nowych smaków, kto wie gdzie zawędrujecie!

A teraz, dla wszystkich tych co jeszcze nie korzystali z apki, mamy promkę z naszej kolaboracji! Wpisując kod „KNKNKN” Wasza pierwsza rezerwacja będzie kosztować tylko złotówkę, zamiast dziesięciu. Zaoszczędzone 9 złotówek przy zniżce 50% oznacza już całe 18 złotych na zamówienie czegoś do jedzenia. To może być przystawka, może być i deser!

PS: Kod ważny do 15.09.2020!

APROPO DESERÓW…

Wcisnęliśmy całe to jedzenie w siebie dzięki jeszcze jednemu specjałowi Ruza Roza – Rakiji. Przesympatyczny kelner w lokalu (bardzo serdecznie pozdrawiamy!) namawiał nas na ten bałkański specjał, na przepalenie żołądków pomiędzy posiłkami. Rakija to bardzo mocny alkohol (ponad 50% woltażu), coś jak bimber lub samogon. Jest też przygotowywany z dodatkami takimi jak gruszka czy morela co zabiera mu trochę alkoholowego posmaku a dodaje słodyczy, warto sprawdzić!

Ruza Roza - lokal pełen gościnności - recenzja!

Na deser zamówiliśmy baklawę z lodami (19 pln) podaną w dość niestandardowy sposób, bo w słoiczku. To styl, który często zobaczycie np. z tiramisu we włoskich bistro i muszę przyznać że również tutaj sprawia się świetnie. Dodatek lodów waniliowych i posypki z chałwy tłumi trochę ten mega słodki deser i smakuje bardzo dobrze, wypełniając luki w żołądku po pozostałych posiłkach ;).

W menu znajduje się również bałkański sernik z oreo (19 pln) bardzo mocno polecany przez obsługę – ulegliśmy i postanowiliśmy sprawdzić! Kruchy ciemny spód na ciastkach oreo i gęsty twarogowy sernik smakował wybornie. To oznacza że nie czasem nie potrzeba robić wyuzdanych monoporcji albo kilkupiętrowych bez by zadowolić smakiem. Jedyny zgrzyt złapaliśmy przy podawanej do sernika gotowej bitej śmietanie – zupełnie niepotrzebna, szybko rozpływa się na talerzu w białą słodką maź. Sernik jest na tyle dobry że broni się sam, nie ma co mu przeszkadzać ;).

Ruza Roza - lokal pełen gościnności - recenzja!

A GDZIE TA GOŚCINNOŚĆ?

Przez cały tekst wychodzi między wierszami. W kelnerze, który nie dość że zna menu to jeszcze aktywnie proponuje jedzenie patrząc na naszą reakcję na dotychczasowe zamówienia. W gościach, którzy są tu nie pierwszy raz i widać jak znają się z obsługą. W końcu w jedzeniu, które niby tak dalekie od Polski, sprawia że od razu czujesz się jak u siebie.

Gorąco polecamy Wam pójść i zjeść w Ruza Roza i pamiętajcie o naszym kodzie finebite – „KNKNKN”!

Ruza Roza, Francuska 3, Warszawa

Tekst powstał przy współpracy z marką finebite.

Przeczytaj również

Skomentuj!

Strona korzysta z ciasteczek (cookies), żeby przyśpieszyć jej działanie i poprawić jakość dla czytelnika. Akceptuj Czytaj więcej