Jeszcze bardziej tajskie – Ahaan – pl. Unii Lubelskiej

przez Kuba

Ahaan przeprowadziło się do nowej, większej lokalizacji, więc to dobry moment, żeby dopisać kolejny rozdział na blogu. Tym bardziej, że adres przy pl. Unii Lubelskiej 1 to już restauracja w pełnym tego słowa znaczeniu, a samo jedzenie wydaje się jeszcze lepsze!

AHAAN WERSJA 2.0

Od czasu mojej pierwszej recenzji Ahaan zmieniło się kilka rzeczy. Przede wszystkim metodą prób i błędów doskonalono dania, badano rynek, budowało się renomę na warszawskiej scenie gastronomicznej. To wszystko udało się w 100% i dość szybko było wiadomo, że trzeba będzie się przemieścić z małej kuchni w Arkadach. My w międzyczasie porozmawialiśmy z szefem kuchni i współwaścicielem miejsca - Bartkiem - w naszym podcaście kulinarnym.

Jeszcze bardziej tajskie - Ahaan - pl. Unii Lubelskiej

W tej rozmowie, Bartek od słowa do słowa opowiada i poleca swoją biblię tajskiego jedzenia, książkę Andy'ego Rickera "Pok Pok". Sama lektura naprawdę otwiera oczy nie tylko na kuchnię tego regionu, ale też na samo Ahaan i jego dotychczasowy rozwój.  Widać doskonale, nie tylko bliźniacze zrozumienie, ale też podejście do samego gotowania u Rickera i Bartka. Bezkompromisowe podejście do produktów, śmiałość w podawaniu potraw wcześniej uznawanych za niszowe, "niemodne" czy w polskich warunkach "niejadalne". Specjalnie piszę tu w cudzysłowach, bo, nawet jeśli nie bez skaz i potknięć, jedzenie w Ahaan posmakowało nam ( i nie tylko nam) przeogromnie! A nie było pozycji, która by nie siadła wraz z kilogramami sticky rice'u.

NIEPRZYZWOICIE SMACZNY TALERZ DOBROCI

Ahaan wersja 2.0, to nie tylko większa karta zawierająca w stałym menu wiele weekendowych specjali. To znane wszystkim jaskrawo-plastikowe taborety, długie ławy pokryte kolorową ceratą, zwisające nad nimi równie pstrokate lampy i (tu nowość) siateczki ze smażoną świńską skórką (pork cracklings - 9pln) gotową do przegryzania pomiędzy curry, khao soi i kolejnymi łykami tajskiego piwa.

Ahaan Warszawa

Wszystkie dania, o których pisałem wcześniej, są tu dokładnie tak samo przepyszne, więc po ich opis i zdjęcia zapraszam znów do poprzedniego wpisu. Co się pojawiło i do czego warto do Ahaan wrócić? W oczy rzuca się dużo większa ilość przekąsek. Wspomniane skórki, ale także podsuszana, lekko ciągnąca się karkówka (Muu Dat Diew - 16pln) przypominająca amerykańskie beef jerky, dużo mniej sucha ale równie mocno pobudzająca przeżuwacze. Są wontony (19 pln) w wersji mięsnej i wegańskiej, jest kwaśne mango, jest też pozycja na którą wielu w Ahaan czekało - Sai Oua.

W ramach nieprzyzwoicie pysznego talerza dobroci (Naam Prik - 39 pln) znajduje się ona - własnoręcznie robiona, północno tajska kiełbaska wieprzowa. Co takiego niezwykłego jest w kiełbasie zapytacie... Mnóstwo trawy cytrynowej, kafiru, pasty krewetkowej i tamaryndowej czyni z niej pozycję tyle pyszną, co często nieosiągalną w lokalach przez jej foodcost. W skład zestawu Naam Prik wchodzą jeszcze warzywka, dipy (w tym wysuszona pasta curry) i druga kiełbaska sai krok, mi osobiście przypominająca coś pomiędzy ndują a naszym swojskim paprykarzem - ekstra! :D

Ahaan Warszawa

DANIA PYSZNE I WYBITNE W AHAAN

W ramach wspomnianej strefy komfortu, a raczej rzeczy poza nią, w karcie pojawiły się smażone jelita wieprzowe (Sai Pa Lo Tod Grob - 19 pln). Doskonałe dla wszystkich fanów flaków, serduszek, płucek i wątróbek. A przez zewnętrzną chrupkość i przyjemną konsystencję warta spróbowania pozycja dla wszystkich innych ciekawskich tego smaku. Podawane wraz z doskonale zbalansowanym, słodko-ostro-kwaśnym sosem chili.

Równie genialnie przyprawiony jest ahaański tatar wołowy laab (29 pln). Przyprawiony sosem rybnym, kolendrą, szalotką i cebulą (i na pewno czymś jeszcze, czego pisząc już nie pamiętam) jest jednym z najlepszych tatarów jakie mieliśmy przyjemność jeść. Genialne w swojej prostocie. Również som tam pojawiła się w odświeżonej wersji z ogórkiem (27 pln) co znów jest bezpośrednim nawiązaniem do przepisów Rickera. W karcie na stałe pojawia się szarpana golonka na ryżu (Khao Kha Muu - 32 pln) z dużą ilością galangalu, kiszonym musztardowcem i jajkiem. Równie intensywne, a trochę bardziej niekonwencjonalne jak na dotychczasowe knajpy jest Jin Hoom Neua Curry (35 pln). Curry z kurkumą, galangalem, kaffirem i kolendrą.

Ahaan Warszawa

Kłócąc się nad porcją nieprzyzwoicie słodkiego mango sticky ricy zapominamy o jednym wielkim nieobecnym aktualnego menu - pad see ew. Całe szczęście Bartek rozjemczo oznajmia, że lato w Ahaan będzie pod znakiem grilla na węglu drzewnym, a jest to informacja kładąca podwaliny pod zupełnie nowym tekstem o Ahaan. Możemy wspólnie się zgodzić na roboczą nazwę Ahaan 3.0 ;)

Ahaan Warszawa

No po prostu pysznie tu jest. Wchodziliśmy do lokalu z już wysoko postawioną poprzeczką i nie spodziewaliśmy się, że ekipa z Ahaan nie tylko ją przeskoczy, ale to jeszcze z takim dużym zapasem! A to jeszcze zapowiadając kolejne cuda w menu - nie możemy się doczekać!

Ahaan - pl. Unii Lubelskiej 1, Warszawa

Przeczytaj również

Skomentuj!

Strona korzysta z ciasteczek (cookies), żeby przyśpieszyć jej działanie i poprawić jakość dla czytelnika. Akceptuj Czytaj więcej