Ramen w dostawie? Petarda. Czy to przyszłość jedzenia na dowóz?

przez Kuba

Kilka dni temu pisaliśmy o różnych formach dostawy jedzenia i zamawiania na wynos. Zachęcaliśmy (i nadal zachęcamy!) do wspierania swojej lokalnej gastronomii #wspieramgastro. W tym sektorze podczas epidemii jest to bardzo potrzebne i to właśnie konsumenci zadecydują ile z naszych ulubionych lokali przetrwa w lepszym czy gorszym stanie.

W ramach tej inicjatywy zmierzyliśmy się z zamówieniem na wynos dania, które zazwyczaj jest bardzo słabo dostępne.

RAMEN NA DOWÓZ. WARTO?

Ramen w dostawie? Petarda. Czy to przyszłość jedzenia na dowóz?

Tak wygląda dostawa z Uki Uki wraz z instrukcją :)

Do tej pory większość lokali jakie lubimy i jakie robią ramen, pytane o wynos mówiły "Nie". Nic w tym dziwnego, to danie wymaga szybkiego podania i zjedzenia i taka wokół niego narosła kultura. To głównie przez makaron, który szybko przesiąka bulionem i toppingi (dodatki), które proporcją, ułożeniem robią cały smak i wygląd zupy.

Ramen w dostawie? Petarda. Czy to przyszłość jedzenia na dowóz?

A tak Arigator Ramen Shop w dostawie.

W momencie kiedy cała gastronomia przerzuca się, albo myśli o przerzuceniu się na dowóz, również ramen zrobił się dostępny w tej opcji. Brzydko to mówić, ale dopiero postawieni pod ścianą właściciele i kucharze zmiękli. Z drugiej strony, inaczej nigdy nie sprawdzilibyśmy, że ramen w dostawie sprawdza się GENIALNIE!

Zamówiliśmy i odebraliśmy na miejscu trzy pozycje z trzech różnych miejsc. Gacho Shoyu z Arigator Ramen Shop, Ginger Shio z Shiso Ramen (świeżutkiego i nowego lokalu przy Koszykowej) i Daidai Paitan z Uki Uki

Nie będziemy się skupiać na tym, który lepszy, bo wszystkie są tak inne i tak dobre, że warto zamawiać różne pozycje ze wszystkich lokali, żeby poznać swój smak. Skupmy się na tym jak to się przygotowuje w domu. Bo oprócz samego zamówienia,  to ten posiłek trzeba sobie jeszcze przygotować w domu.

Ramen w dostawie? Petarda. Czy to przyszłość jedzenia na dowóz?

Złożony DaiDai Paitan z Uki Uki

We wszystkich lokalach dostajemy trzy pudełka z osobno zapakowanymi: bulionem, makaronem, dodatkami. W domu trzeba to sobie wykończyć, a pomaga w tym dobrze przygotowana instrukcja. Można ją znaleźć na profilach społecznościowych miejsc, dodatkowo Uki Uki plusuje dorzuceniem wydrukowanej instrukcji na kartce A4. Niezależnie skąd zamawiacie, schemat jest taki sam:

  1. Gotujecie makaron we wrzątku (nie solić!) w zależności od rodzaju nudli średnio 1-2 minuty ale patrzcie na instrukcję od lokalu!
  2. Osobno grzejecie sobie bulion. (rekomendacje są na 90st.C, nie gotować!)
  3. Składacie - Najpierw bulion, w to układamy makaron, a na górę wszystkie dodatki
  4. Na koniec obżarstwo!

Protip od Uki Uki (drugi plus!): miskę można zalać wrzątkiem z czajnika, a wodę wylać przed zalaniem bulionem, po to żeby ogrzać sobie naczynie.

Ramen w dostawie? Petarda. Czy to przyszłość jedzenia na dowóz?

Złożony Gacho Shoyu od Arigator Ramen Shop

Tak przygotowane jedzenie smakuje praktycznie jak na miejscu. No może potrzeba tylko poćwiczyć układanie, mój Ginger Shio nie wyglądał tak ładnie ale powiedzmy sobie szczerze, nie jestem tu od estetyki a od smaku ;) Wszystkie buliony zachowują swój smak, makaron tak prosty w przygotowaniu a smakuje obłędnie! A jeśli boicie się o dodatki, te grzeją się od samego bulionu i nie trzeba ich wcześniej obrabiać.

Ramen w dostawie? Petarda. Czy to przyszłość jedzenia na dowóz?

Już po napisaniu tego postu, dołożyliśmy jeszcze jedno miejsce na naszej ramenowej liście dowozów - Yatta Ramen. Kto wie, czy obecnie jedna z lepszych ofert stołecznych, głównie za sprawą nowości. Powyżej na zdjęciu asakusa tantanmen z genialnym grillowanym mięsem o ciężkim i wyrazistym smaku. Polecamy!

DLACZEGO TO PRZYSZŁOŚĆ DOWOZÓW?

Ramen w dostawie? Petarda. Czy to przyszłość jedzenia na dowóz?

Złożony Ginger Shio z SHISO Ramen

To odważna teza, ale tak przygotowywane jedzenie ma mnóstwo zalet i tylko jedną zasadniczą wadą. Zaczynając od końca - to jedzenie trzeba sobie przygotować. Nie wyciągamy gotowego z pudełka i od razu za łyżkę i pałeczki, a jednocześnie kosztuje tyle ile w lokalu. Za tę parę minut, bo tak, dosłownie parę minut gotowania bulionu i makaronu, dostajemy gorący i świeży produkt. Powiedzmy sobie szczerze, ile z Was potrafiłoby od zera zrobić ramen ;) Jedzenie można sobie kupić w ciągu dnia, zjeść wieczorem, czy nawet na następny dzień i nadal będzie smakowało tak samo dobrze.

Takie sprzedawanie półproduktów, albo dań w trybie "zrób to sam" już widzimy więcej. Są włoskie makarony ze składnikami na sos (np. Dziurka od Klucza), są surowe ciasta i ciastka (np. Ciastko z Dziurką), które wystarczy tylko włożyć do piekarnika. Są przetwory, kremy, sosy (np. Cool Cat), a burgerownie (np. Pogromcy Meatów) i steakhouse'y (np. Meatologia) sprzedają swoje domowe wędliny i mięso do upieczenia/usmażenia. Tego typu produkty to nic nowego, bo gotowce sprzedawane są w marketach od lat, jednak teraz z "musu" pojawiają się w wersji premium z naszych ulubionych lokali.

Czy taki model ma szansę bytu nawet bez kwarantanny? Czy knajpy powinny zostać przy tego typu dostawach? Te pytania zostawiamy Wam do przemyślenia... A na pewno bez myślenia zamawiajcie i próbujcie przygotować sobie ramen w domu, super zabawa i pyszne jedzenie!

Jeśli podobał Ci się tekst, będzie super jak podasz go dalej!

Przeczytaj również

Skomentuj!

Strona korzysta z ciasteczek (cookies), żeby przyśpieszyć jej działanie i poprawić jakość dla czytelnika. Akceptuj Czytaj więcej