Polacy nie zapłacą za luksus?

przez Kuba

Jadąc codziennie swoim wypchanym orkami autobusem numer 189 do Mordoru przejeżdżam koło Centrum Handlowego Łopuszańska 22, kiedyś zwanego „Domem Mody Modo”. Kiedyś pełne butików i sklepów projektantów, dzisiaj w środku Biedronka, Media Expert i Azja Market. Co poszło nie tak? Polacy chcą luksusu ale za niego nie płacą. A problem ten dotyka też gastronomii.

ZASADA DOSI - POLACY NIE ZAPŁACĄ ZA LUKSUS

W Polsce splajtowała już Alma, finansowo kiepsko radzi sobie Piotr i Paweł. Sklepy które miały wyróżniać się większym wyborem dobrych jakościowo towarów. Często importowanych i niedostępnych w innych sklepach. Luksus – to słowo które miało być przewodnim w tych sklepach, coś jednak nie wyszło. Z kolei firmy takie jak Biedronka i Lidl, oraz inne, większe sieciówki, wprowadzają swoje marki premium - również „luksusowe”. Marki te cieszą się dużym zainteresowaniem i równie wysoką sprzedażą.

Polacy nie zapłacą za luksus?

Photo by Eric McNew on Unsplash

Działa tu, moim zdaniem, zasada Dosi, znana z reklam proszku do prania – „Skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać?” Zatem nie chodzi się do Piotra i Pawła kupować np. kalmary i krewetki, skoro na „tygodniu Hiszpańskim” mogliśmy dostać podobne w dużo niższej cenie. A że dla statystycznego zjadacza chleba obie mrożonki smakiem się nie różnią, głównym kryterium wyboru staje się cena. Nie przeszkadza nawet fakt, że sezonowe tygodnie są raz na jakiś czas. Przecież wspomnianych owoców morza również nie jemy codziennie.

MOGĘ TO ZROBIĆ W DOMU

Jak jeszcze przekłada się to na gastronomię? Otóż zdarza mi się słyszeć komentarze, że jedzenie jest w knajpach drogie i w zasadzie wszystko można sobie „podobnie” zrobić w domu. Czy to będzie mięso pieczone lub smażone, sałatki, pizza, drinki bez i z alkoholem. Chcemy mieć ten luksus i jeść coś dobrego, ale nie chcemy za to płacić. A co więcej, na pewno nie chcemy za to przepłacać.

Z tym ostatnim jest tylko ten problem, że „drogo” jest bardzo subiektywne i dla każdego oznacza co innego. Z tym nie będę dyskutować. Dyskutować mogę z tym co się na cenę jedzenia składa. Często zapomina się o takich prostych rzeczach jak serwis – podać ktoś musi. Również pojechać i kupić składniki, ugotować i wreszcie posprzątać. To również jest cena „luksusu”.

NIEZROZUMIENIE KONCEPCJI

Dlatego koncepcja „fine dining’u” jest tak mocno niezrozumiała, przynajmniej będzie jeszcze przez jakiś czas. Bo oprócz jedzenia dostajemy tu historię, przekaz, uczucia – pisałem o tym odwiedzając Warszawski Sznyt w ramach Fine Dining Week (wpis TUTAJ). Żeby skusić kogoś na luksus trzeba zejść do wystarczającej ceny która wyda się „odpowiednio niska”. To dotyczy nie tylko fine dining'u. To również tzw. comfort food, wszelakie fast foody, food trucki. Wystarczy pokazać przykład lokalnych pizzeri vs. globalnych sieciówek. Burgerowni a McDonalda.

Z jednej strony chcielibyśmy czegoś innego, nietuzinkowego. Jedzenia którego nie mamy na co dzień, albo którego nie potrafimy zrobić. Jedzenia smacznego, powalającego na kolana. Nie chcemy jednak za to zapłacić, lub płacąc wiecznie narzekamy, że zdecydowanie za drogo.

WARSZAWA KONTRA POLSKA

Jest jeszcze jeden aspekt nawiązujący do ceny którego do tej pory nie poruszyłem. To dysproporcja między stylem życia, zarobkami i często światopoglądem pomiędzy dużymi aglomeracjami miejskimi a średnią krajową. Dysproporcje te widać najmocniej w stolicy, która zdaje się być oddzielną bańką od reszty Polski. Na co dzień rozmawiamy sobie na social mediach o wege – burgerach, czym zastąpić guanciale w carbonarze, albo przeniesieniu wietnamskiej kawy do warszawskich restauracji.

Podczas gdy są miejsca w kraju gdzie powyższe to obcy, zupełnie nie-polski język. Polecam tu dokument HBO – „Czekając na sobotę” o nudzie, braku perspektyw i beznadziejności z Nią związaną - poniekąd zainspirował mnie do napisania tego felietonu. Często „nie chcę zapłacić” to po prostu „nie stać mnie”. Cały ten akapit to zupełnie osobna dyskusja na setki stron maszynopisów, ale trzeba mieć tę perspektywę z kim i o czym rozmawiamy.

Polacy nie zapłacą za luksus?

Photo by Mervyn Chan on Unsplash

PASJA JEDZENIA

Jaka jest rola ludzi zajmujących się jedzeniem mniej lub bardziej hobbystycznie? Wliczając to cały skład Niepoważnych oczywiście. Nie będę udawać że tanie zastępniki są złe – o ile przeczytamy skład i wiemy że to wartościowe składniki. Sami w domu często gotujemy zamiast jeść na mieście, o jedzeniu do pracy nie wspomnę. Nie stoję ani po stronie luksusowych sklepów ani za sieciami jak Biedronka czy Lidl.

Dla mnie rola ta to ciągłe uświadamianie. Że warto próbować, co warto próbować i dlaczego. Znajduję misję w poznawaniu ludzi którzy za dobrym jedzeniem stoją i wychwalania ich ciężkiej pracy w kuchni. Odkrywaniu co właściwy człowiek w kuchni potrafi jeszcze zrobić. Tak naprawdę to namawiamy wszystkich do zafundowania sobie trochę luksusu na miarę możliwości.

Zróbcie sobie dobrze ;)

3 komentarze

Agnieszka | Studnia Miodu 23 października 2018 - 18:05

Poruszyłeś kilka ważnych kwestii, ale ja odniosę się tylko do jednej: chodzę do knajp, ale równocześnie gotuję bardzo dużo w domu, ponieważ dbam o zdrowie swoje i swoich najbliższych. Dokładnie wiem, co jest w sosie z mięsa mielonego (sama mielę to mięso), nie muszę się zastanawiać, czy pieczywo jest rozmrażane czy też z “bielonej” mąki, nie czuję cukru w śledziku, bo go po prostu nie dodaję do zalewy. Z moich obserwacji wynika, że niestety dalej w PL bardzo oszczędza się na składnikach w knajpach. I to nawet w tych z dobrą renomą. Paradoksalnie większy luksus potrafię sobie sama zaserwować na talerzu, bo wybiorę najlepsze i najświeższe składniki. Knajpy slowfoodowe to dalej margines. Ale mówi się coraz więcej o zdrowiu, więc tutaj widzę dobry trend na przyszłość :) Pozdrawiam!

Reply
Kuba 23 października 2018 - 18:12

Hej Agnieszka! Bardzo dziękujemy za komentarz. To prawda co piszesz! Nadal zbyt dużo miejsc próbuje zarobić na nieświadomych i nieobeznanych klientach. Nasza praca to nie tylko uświadomić klientów, a również restauratorów. Że za jakość warto płacić :)

Reply
Kajka ;) 24 października 2018 - 10:34

Cudny wpis. Ważne jest uświadamianie ludzi o jakości i wartościowości produktów. W końcu jesteśmy tym co jemy. Myślę że najważniejsza w życiu jest ciekawość bo to ona pcha nas do poznawania smaków. Nawet Warszawiacy muszą się liczyć z tym jak często i na jaki luksus ich stać gdyż rozpiętość zarobków w jest ogromna. Mieszkańców wielkich miast wyróżnia to że mają możliwość smakowania luksusu gdyż w wielkie miasta dają więcej możliwości. Jednakowych dla kreatywnych pełnych pasji ludzi, którzy tworzą jedzenie te luksusowe ale też te zwykłe jednak wartościowe sezonowe i w miarę możliwości lokalne. Jak i dla tych co wędrują po mieście szukając niezwykłych doznań kulinarnych czy tych z wysokiej półki czy tych z trzymających poziom lokalnych knajpek. Najważniejszy jest smak a cena…… zależy od wielu czynników.

Reply

Skomentuj!

Strona korzysta z ciasteczek (cookies), żeby przyśpieszyć jej działanie i poprawić jakość dla czytelnika. Akceptuj Czytaj więcej