Pies w knajpie

przez Kuba

Ten tekst będzie miał cztery łapy w tytule, ale będzie skierowany również do ludzi którzy psa nie mają lub dopiero się zastanawiają nad kolejnym domownikiem. Czy się da do knajpy? Kiedy tak a kiedy nie? Jak to zrobić żeby było wszystkim wygodniej? Bo parafrazując klasyka – nic co psie nie jest nam obce :)

Pies w knajpie

Jestem grzecznym psem!

PRZEDE WSZYSTKIM ŚWIADOMOŚĆ

Zacząć trzeba od tego, że w 2018 roku coraz więcej knajp, barów, a czasem i restauracji jest chętna naszego czworonoga pod dach wziąć. Specjalnie piszę, że „pod dach”, bo w sezonie letnim jest w ogóle łatwiej i przyjemniej –  rozsiąść się w luźnym ogródku i zjeść da się prawie wszędzie. Chociaż zasady zachowania się, dla uproszczenia w tekście dalej nazwane ‘survivalem” będą podobne lub takie same.

A miejsc jest coraz więcej, bo więcej jest świadomych posiadaczy zwierzaków którzy zwracają uwagę i przykładają się do wychowania swoich pociech. To taka samospełniająca się przepowiednia – świadomość właściciela, wychowanie psa, dobre skojarzenia właściciela, więcej psów na mieście więc większa świadomość itd…

Nadal jednak przyzwolenie często kończy się na mało gabarytowych czworonogach – takich które zmieszczą nam się w torebce i generalnie będą mało zauważalne. Co robić jak ma się większego kompana? Parę naszych osobistych doświadczeń pomogło nam opracować pewien „system” którym chcieliśmy się z Wami podzielić :)

PIESKI SURVIVAL

Pies w knajpie

Jestem bardzo grzecznym psem!

Żeby było wiadomo o kim mówimy. Z Anetą jesteśmy właścicielami dwóch owczarków australijskich, a ich zdjęcia gdzieś w tej okolicy w tekście. Nie są to małe psy i nie tak łatwo schować je pod stół w trakcie posiłku. Często widzimy ten wzrok przerażenia na oczach obsługi kiedy wchodzimy do knajpy i moment konsternacji kiedy słyszymy „pójdę zapytać właściciela czy jest OK”. Nie będę kłamać, że nasze pociechy są zawsze maksymalnie grzeczne i generalnie ich nie widać. Kręcą się z zainteresowaniem co jest podawane na stół, zdarzyło się kiedyś oszczekać kelnerkę – niestety nie ma czym się chwalić.

Po takich incydentach tylko zmotywowaliśmy się do dalszej pracy nad tematem, a przełomowy był nasz wypad do Poznania w Listopadzie tego roku. Mnóstwo zwiedzania na mieście, dużo knajp, wszędzie na cztery nogi i osiem łap i żadnych nieprzyjemnych incydentów. Za to dużo uśmiechów, zainteresowania, głaskania i pochwał. Chyba nawet psom się podobało, no mogłoby być więcej jedzenia.

BODŹCE I REAKCJE

Pora na konkrety. Przede wszystkim minimalizujemy wszystko co może nam, a przede wszystkim psu przeszkadzać. Staramy nie siadać w wejściu, przejściu, przy toalecie, na środku sali. Wybieramy miejsca przy ścianach, na uboczu. Dzięki temu mniej rzeczy będzie zachęcać żeby od stołu odejść :) Można również zaopatrzyć się w gryzaki i zabawki – nam najlepiej sprawdzają się takie których nie ma na co dzień w domu, jest dodatkowa zabawa.

Pies w knajpie

Ale jak nie możemy się uspokoić to lądujemy w klatce i też jest fajnie ;)

Jeszcze bardziej przydatnym gadżetem będzie składana klatka. Od kiedy tylko znaleźliśmy w necie namiętnie korzystamy! Gorąco polecamy kupić dwie sztuki i mieć na zapas :) Strona zupełnie przypadkowa (LINK TUTAJ) ale szukajcie tego konkretnego modelu. Jest mała, składa się do plecaka, niestety po rozłożeniu jest spora ale też wygodna dla czworonoga. Pod warunkiem że nie jesteście właścicielami „kopacza” który w tym cudzie techniki zaraz zrobi dziurę. Mamy na to jeszcze jedną metodę – zmęczenie.

Przed jakimkolwiek wyjściem najpierw praca i zabawa na spacerze. Sumiennie, dużo, może czasem trochę nad wyrost żeby się wyłobuzować. Najlepiej tuż przed wejściem do lokalu. Jeśli się nie da, to przed w ciągu dnia a pod samą knajpą nie szukajcie parkingu tylko zdecydujcie się na kwadrans spaceru przed posiłkiem. Pomaga na własny apetyt i ściąga trochę stresu z psa. A już o podstawowych rzeczach jak psia toaleta przed to nie będę wspominał, bo raczej oczywiste.

Pies w knajpie

A ten rogalik to może dla mnie?

MY I ONI

Do ludzi którzy nie mają psa! Wyobraźcie sobie, że w trakcie jedzenia zupełnie obca osoba zacznie Was masować po plecach. Albo stanie obok stołu i zacznie gwizdać, ciumkać, świstać czy chrobotać. Przyjemnie? Przeszkadza? To trudne ale trzeba zrozumieć, że sytuacja dla psa w nowej knajpie jest już wystarczająco stresująca. Najlepszą postawą będzie nie zwracanie uwagi i nie zaczepianie. Tym bardziej, że właściciel pociechy mocno spocony natrudził się psa pod stół lub krzesło ułożyć, tak żeby nikomu spokoju przy posiłku nie zaburzał. Szerzmy dobrą postawę i nie utrudniajmy sobie życia. A jeśli już musicie to zapytajcie - komunikacja kluczem do sukcesu!

Duża prośba w kwestii „o jaki fajny piesek mogę pogłaskać?” wypowiadane jednym tchem najczęściej przez dzieci lub ich rodziców. Nie mam nic przeciwko, jeśli nie będziecie robić tego na szybko, to nie ZOO i nigdzie nie uciekniemy za krzaki. Dajcie chwilę, postójcie, pogadajcie, bez nerwowych i szybkich ruchów. A w szczególności dajcie psu się przyzwyczaić że jest ktoś nowy i jest fajny, unikniecie dużo nieprzyjemnych sytuacji. Nie podchodźmy do siebie jako „my i oni” bo tu nie ma żadnego problemu, o ile sami go sobie do głowy nie włożymy. No i nie obrażajcie się jeśli ktoś Wam odmówi, nie wszystkie psy łatwo akceptują obcych.

Pies w knajpie

Za to dostałam róg!

Restauratorzy! Wy też się nie bójcie. Ja wiem że psy są różne, tak samo i goście. Ale miejcie na uwadze, że jak ktoś przychodzi do knajpy, pies profesjonalnie w szelkach albo obroży, spokojny, właściciel rozmowny – to dajcie szansę. To nie jest tak że zaraz musi śmierdzieć, brudzić, odstraszać gości. Za to wnosi dużo radości i szczęścia. Jak mają się psy dobrze zachowywać, jak nie mają kiedy ćwiczyć. Jak macie się do psów przekonać, jeśli żadnego nie wpuścicie?

Trening czyni mistrza – i człowieka i psa.

Przeczytaj również

Skomentuj!

Strona korzysta z ciasteczek (cookies), żeby przyśpieszyć jej działanie i poprawić jakość dla czytelnika. Akceptuj Czytaj więcej