DEJ - PIEKARNIA RZEMIEŚLNICZA
Praca w piekarni zaczyna się bardzo wcześnie. Tak wcześnie, że dla niektórych jest jeszcze "wczoraj" ;). Sam pamiętam, jak wracając pieszo z imprezy do domu, godzina 4:00, mijam witrynę jednego ze znanych Wam z naszego bloga miejsc. Tam światło i jedna bohaterka ugniatająca ciasto na dzisiejsze wypieki. Specjalnie mówię bohaterka, bo człowiek wstający do pracy, kiedy my przewracamy się w łóżku z jednego boku na drugi, zasługuje na największe uznanie. Tym większe, że swoim wyrobem smacznie karmi okolicę.
Bohaterowie na jakich nie zasłużyliśmy, ale których potrzebujemy.
ZAPACH MASŁA I PIECZONEGO CHLEBA
Kontynuując swoją przygodę z Piekarnią DEJ, wpadam na lokal przy Płatniczej około godziny 7.30 w środę. Najpierw dziewczyny zapraszaliśmy osobno do nas na rozmowę i podcast. Anię, poprzednio prowadzącą Montażownię Cukierniczą i Justynę, założycielę Piekarni Pochlebnie. Podcast oczywiście do przesłuchania online, szukajcie m.in na Spotify, Google Podcasts czy iTunes. Teraz obie współpracują na Bielanach i zgodziły się żebym wpadł zobaczyć jak wygląda ich poranek przed otwarciem sklepu.
Jestem na miejscu w najgorszym momencie, bo wiadomo już czy coś poszło niezgodnie z planem, czegoś jest za dużo, za mało, albo czy dostawca nie dojechał z kluczowym świeżym produktem. Otwarcie dla klientów już za pół godziny i trzeba część rzeczy skończyć, żeby zacząć nowe. Jednym słowem tabaka, choć tutaj to dzień powszedni. Jest też pik sezonu jagodzianek, najgorzej / najlepiej - zależy po której stronie lady stoisz ;)
Zbliżając się do DEJ-a, pierwszą rzecz jaką czuć to zapach świeżego pieczywa. Ciepły i przytulny, mógłbym mieć taki pod domem, nawet jeśli oznaczałoby to permanentną walkę z własną wagą. Ten aromat ciągnie się w głąb ulicy Płatniczej i zdaje się budzić i przywoływać do siebie, bo nierzadko już przed otwarciem stoi tu kilkoosobowa kolejka.
W ŚRODKU WIELE DZIEJE SIĘ NA RAZ
W środku dzieje się mnóstwo rzeczy na raz. Na półkach leżą już chleby, na ladę wykładane są kolejne wypieki, które do pieca trafiły później. Pierwsza kawa jest gotowa, tak samo dystrybutor z pysznymi lodami włoskimi własnego wyrobu. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że lody można nałożyć na dowolny słodycz i zjeść - my polecamy z croissantem i pączkiem :D.
Po drugiej stronie ściany z wystawką chlebów znajduje się serce piekarni - pomieszczenie z piecem. Ogromny, trzypoziomowy, głośny i nieustannie pracujący ogrzewając partię za partią bagietek, pszennych, pszenno-żytnich i wszystkiego innego czego glutenowa dusza zapragnie.
Jeszcze dalej w głąb jest pracownia. Dwa półotwarte pomieszczenia gdzie roluje się kulki na drożdżówki, zwija ciasto francuskie na rogale, albo kroi te ostatnie i wypełnia kremami. Przypomina mi to, że pierwszy raz na Płatniczą zajrzeliśmy po przepyszne, podwójnie pieczone rogale z kremem pistacjowym i jeżynami. Smak powracający w głowie do dziś, choć dawno go nie jadłem, bo DEJ prawie co miesiąc zaskakuje nas nowymi i jeszcze nowszymi słodyczami.
Ten pierwszy raz był pod tym samym adresem, ale w budynku obok, gdzie na piętrze mieszka Ania-piekarka, a w piwnicy wtedy rozkręcała swój interes. Obecna pracownia znajduje się w odremontowanym domu rodzinnym co czuć na dwa sposoby. W nietypowym dla piekarni rozkładzie wnętrz, ale dużo bardziej w unoszącej się w powietrzu rodzinnej atmosferze i sposobie pracy całej ekipy Piekarni DEJ.
NASTĘPNA STACJA - BAGIETKI
Te sentymentalne rozmyślania wybija mi z głowy dźwięk nadjeżdżającego pociągu. Dokładnie takim samym dźwiękiem jakim na peronach anonsowane są przyjazdy składów, piec anonsuje zbliżający się czas końca wypieku. Widzę wyciągane bagietki, wkładane do pieca jagodzianki, pasteis de nata. Przyglądam się posypywaniu słonych drożdżówek serem i odwracaniu kokilek ze słodkimi cannelle. Tutaj też jest codzienny rozkład i wszyscy wiedzą co wchodzi i kiedy wychodzi i ten dźwięk nadaje trochę rytmu całej pracy przy Płatniczej. I tak od świtu do wczesnego popołudnia, kiedy to DEJ kończy z pustymi półkami, za to z rękoma w odciskach i mące.
Zanim wyjdę, jeszcze zaczepiam jednym tchem pytają "aaaaaa kiedy wyjdą jagodzianki z pieca?" - "Jeszcze z 10 minut." Po czym opuszczam zaplecze i widzę już grzecznie ustawioną kilkunastoosobową kolejkę osób równie zniecierpliwionych co ja, żeby zacząć dobrze dzień z czymś z Piekarni.
Dzień jak codzień.
Piekarnia DEJ - Płatnicza 57, Warszawa