Rajska wyspa w środku miasta – recenzja KiTi Bar

przez Kuba

Rajska wyspa? To możliwe!

Ten wpis będzie o jednym z moich „amatorskich hobby” które praktykuję od imprezy do imprezy. Drinki. Te z palemką i bez, ale koniecznie smaczne, kolorowe, wieloskładnikowe. Całe szczęście, nie muszę tu opisywać i pokazywać swoich wyrobów. Mogę skupić się na znacznie lepszych, które znajdziecie w KiTi Bar, przy ul. Kruczej 6/14. Okolica dość znana, dzięki miejscom takim jak Coctail Bar Max, Dom Whisky i Kita Koguta. Ten ostatni jest na tyle popularny (i wypchany w każdy weekend), że jego właściciele postawili na rozwój. Stąd powstał, szumnie reklamujący się „Stylem szalonego Koguta” bar. Czy rzeczywiście jest tak wywrotowo? Sprawdzamy!

Rajska wyspa w środku miasta - recenzja KiTi Bar

KiTi i jego Kogut :)

KiTi i jego Kogut :)

Miejsce od razu po wejściu atakuje gościa nietypowym klimatem „Tiki”, stylu powstałego w latach 30-tych tego wieku w USA. Kiedy w czasach prohibicji trzeba było wyjechać np. na Karaiby, żeby wypić coś smacznego. Ja w tym stylu czuję się jak ryba w wodzie. Świetne pierwsze wrażenie zrobił na mnie OGROMNY drewniany totem. Postawiony na środku sali, okrążony schodami. Gratuluję wyboru stolarza :) Przyjemny bar z krzątającymi się barmanami, wesoła i bardzo pomocna obsługa. Drugi „efekt wow” jest przy menu. Świetnie wykonane, przypominające album z pocztówkami. Wszystko, razem ze zdjęciami, umieszczone w twardej drewnianej oprawie. Zanim jeszcze cokolwiek zamówiłem, już wiedziałem że czeka mnie niesamowita podróż po egzotycznych smakach. :)

Pocztówki z podróży po egzotycznych smakach.

 

Rajska wyspa w środku miasta - recenzja KiTi Bar

Pocztówki z podróży po egzotycznych smakach.

Drinków na karcie nie ma zbyt wielu, ale zostaliśmy ponformowani, że bardzo często się zmieniają. Szykując tekst i sprawdzając na ich stronie, mogę to potwierdzić. Oprócz tego, jeśli wymyślicie sobie jakiś smak albo składniki. Barmani także to postarają się zrobić. Cytując, to było moje zamówienie:

„Poproszę o coś słodkiego, mocno pomarańczowego i z posmakiem imbiru. Drink który mógłby spływać po nagich pośladkach pięknych dziewic”

Dziewczyn nie było, ale drink był doskonały! Oprócz tego próbowaliśmy HaluHalo – miks maślano miodowy, o mocnym smaku słonego karmelu, z dodatkiem mango, wódki, rumu. Re-we-la-cja. Nie miałem pojęcia, o tego typu połączeniu, ale do tej pory nie mogę o nim zapomnieć. Smaczniejszy niż niejeden deser. Ula Pua, mieszanka prosecco z pianą grejpfrutową, martini i kwiatowym posmakiem. Bardzo ładny, delikatny damski drink.

Rajska wyspa w środku miasta - recenzja KiTi Bar

Ula Pua i HaluHalo!

Trzecim i ostatnim akcentem który mnie kupił było tzw. „szkło”. Czyli kieliszki i kubki w których podawano nam drinki. Knajpa szumnie chwali się własnymi wyrobami. I muszę przyznać, że jest czym. Od przezroczystych kieliszków i szklanek, po porcelanowe. W kształcie masek Tiki, głów z Wysp Wielkanocnych. Pingwinów i kogutów. Idealne dopełnienie stylu całego miejsca. W dodatku, jak dowiedziałem się od kelnera, można je kupić!

Rajska wyspa w środku miasta - recenzja KiTi Bar

Muszę przyznać, że na ten moment, KiTi jest moim „namber łan” jeśli chodzi o Warszawskie drink bary. Niepowtarzalny klimat i doskonały smak drinków. Styl i obsługa, absolutnie 11/10. Całkowicie mnie kupili od momentu otwarcia drzwi.

KiTi Bar, Krucza 6/14, Warszawa

Jeśli spodobał Wam się wpis, jeśli byliście smakowało... Udostępnijcie tekst, dzielmy się dobrym jedzeniem!

Przeczytaj również

Skomentuj!

Strona korzysta z ciasteczek (cookies), żeby przyśpieszyć jej działanie i poprawić jakość dla czytelnika. Akceptuj Czytaj więcej