Mamy przeczucie, że 2020 rok będzie dla nas rokiem powrotów. Do miejsc, od których zaczęło się nasze blogowanie, gdzie poznawaliśmy smaki i dania, gdzie zaczęliśmy zwracać bardziej uwagę co jest na talerzu.
Teraz po prawie dwóch latach od pierwszej recenzji (tutaj link) wpadamy znów do lokalu Krem, a raczej
CHEZ KREM
Jajeczko z domową musztardą
Trochę zmienione logo na drzwiach, już nie tak „ekskluzywne”, na pierwszy rzut oka. W środku nadal sala z kuchnią z odpowiednim przepychem i blichtrem. Chez Krem ma większe menu niż przy naszej poprzedniej recenzji. Poszerzone o wiele małych dodatków i przekąsek, o ryby i owoce morza, większy wybór serów.
Widzimy pewne podobieństwo składników i stylu z Monsieur Leon, drugim dzieckiem szefa kuchni i właściciela – Luca Magnon. Bardzo mi się podoba skręt w tę stronę, takiego bardziej przyjaznego i przyziemnego francuskiego bistro z bijącym sercem właściciela w kuchni. W poprzednim tekście mówiłem o swojej niechęci do Francji i Francuzów. Trochę złagodziłem obyczaje i mimo że nadal zostaję przy swoich przekonaniach, jestem w stanie bardziej skupić się na kuchni i przyznać, że po prostu mi smakuje!
KRÓLESTWO SERA
Raclette
Krem, bądź Chez Krem, to nadal królestwo tostów i sera. Najlepsze Croque Monsieur w mieście, a Żolikozi (26 pln) z kozim serem i pomidorkami konfit to nasz ulubieniec. Słony od koziego sera, tłusty od przypalonego sera, poprzetykany pomidorami i musztardą stanowi bardzo spójną kanapkę. Wchodzącą niemal w szranki z moimi ulubionymi kanapkami z szarpaną wieprzowiną albo pastrami. Mimo że croque to pozycja bezmięsna.
Jeszcze więcej dobrego sera znajdziecie w Raclette. Wersja klasyczna (32 pln) to moja wersja tłustego i smacznego śniadania. Podgotowane i opiekane ziemniaczki, duuużo ciąąąągnącego się sera raclette to jest idealny rodzaj pornfood’u, którego potrzebujemy rano, w południe i wieczorem. Na randce, na spotkaniu z przyjaciółmi, a nawet samotnie jeśli trzeba.
Croque Żolikozi
Na boku sałata mocno polana octem balsamicznym i piklami po to, żeby ten mdły ser nie zdominował i nie znudził się w połowie posiłku. Pamiętam że kiedyś podawany był z paroma cięciami wędliny. Niestety przy tych wszystkich zmianach menu gdzieś ją zabrano. Szkoda, bo to zawsze dodatkowy smak do chcąc, nie chcąc – sera i ziemniaków. Ale może drogi Chez Krem i Lucu to czytacie to przywrócicie wędlinę, będzie wtedy super, idealnie i w punkt!
UTRZYMAĆ JAKOŚĆ I POZIOM
Przez ten cały czas jest bardzo trudno. A o tym że Krem jednoznacznie tę poprzeczkę trzyma niech stanowią czekające przed wejście kolejki co weekend, stoliki pełne od tabliczek „Rezerwacja” i niezmiennie dobre opinie. Tak trzymać! Nigdzie nie uciekajcie, a my postaramy się wrócić. Mam nadzieję że wcześniej niż za dwa lata! ;)
PS: Ach zjedliśmy też jajka z domowym majonezem. Prawie bym zapomniał! Ta przyjemność kosztowała 8 pln, więc drożej niż w ramenie (taki obiegowy żarcik). Ale ten gorczycowy majonez, posypany grubym kolorowym pieprzem jest wart tego grzechu! Pycha!
Jeśli spodobał Ci się ten tekst, będzie super jak go udostępnisz! Dziękujemy! :*
Krem, Śniadeckich 18, Warszawa
2 komentarze
A ja byłam i kompletnie bez zachwytu ☹️ Zwykły tost z serem i bardzo prostą sałatką. Nie wyczułam wyjątkowych składników, jakości, połączeń smaków, czegokolwiek co sprawiłoby, że mam ochotę tam wrócić, zwłaszcza biorąc pod uwagę cenę. Ale skoro piszecie, że menu poszerzone to może dam drugą szansę przy okazji ?
Cześć Paulina! Rzeczywiście dania mogą się wydawać monotonne ze względu na wszechobecny ser :D Myślę że taki pomysł i styl tego miejsca. Tak jak piszemy, od ostatniej wizyty 2 lata temu menu się rozszerzyło i może tym razem znajdziesz coś dla siebie, smacznego! ;)