Test korporacyjnych kanapek – Warszawski Mordor

przez Kuba

Blogowanie o jedzeniu nas nie utrzymuje (jeszcze). W związku z tym większość dnia spędzamy w pracy, aby zarobiony pieniądz wydać w knajpach i zdawać Wam z tego jedzenia relację. Mimo że zazwyczaj jedzenie przygotowujemy sobie w domu, zdarzają się dni kiedy nie ma na to czasu i trzeba się wspomóc.

<Tekst ten powstał trochę z ciekawości a trochę dla zabawy - po prawdziwie dobre kanapki w Warszawie sprawdź nasz ranking! - Link >

Test korporacyjnych kanapek

Pracuję, jak wielu, w Warszawskiej korporacji na Mordorze. Jest to nazwa powszechnie znana i używana w stolicy, ale jeśli skojarzyliście ją z krainą stworzoną przez J.R.R Tolkiena, to też dobrze! Mordor to obszar Warszawy, położony pomiędzy ulicą Marynarską a Woronicza. Na moment pisania tego tekstu największe, ale nie jedyne, zagłębie biurowców i korporacji w mieście. Jak każdy pracownik, zwany dalej pieszczotliwie orkiem, muszę coś jeść. Zdarza się, że kupuję kanapki od firm cateringowych które pojawiają się u mnie w biurze.

Test korporacyjnych kanapek - Warszawski Mordor

Wielki test kanapek!!

Nawet Orki muszą jeść

Pojawił się pomysł, żeby zrobić test porównawczy tych kanapek, wyłonić zwycięzców, albo przynajmniej na kogo warto a na kogo nie warto wydawać te pieniądze. W obroty wzięliśmy (ja i moi koledzy/koleżanki z pracy), kanapki od Ślimaka, Mr. Rollo, Awokado i sympatycznych panów „spod wiaduktu” koło stacji PKP Służewiec – kto pracuje ten widział ;) Pamiętajcie, że tematem oceny są tu tylko i wyłącznie kanapki dostępne od wspomnianych firm. Nie ma sensu porównywać ich do czegokolwiek innego co pokazywaliśmy na blogu. To jak porównywać Ferrari do Poloneza - chociaż i jedni i drudzy zwolennicy powiedzą, że ich samochód lepszy :)

Czego nie oceniamy

Zacznijmy od aspektu cenowego. W zasadzie wszystkie kanapki kosztują tyle samo. Przedział cenowy 5-7zł, często uzależniony od wielkości kanapki bardziej niż od wkładu czy składników. Więc w ogólnej ocenie nie będziemy brali go pod uwagę. Ciężko tu oceniać wielkość wyboru, bo zazwyczaj wszystkie firmy mają dużą ofertę, ale nie wszystkie kanapki są dostępne tego samego dnia, tutaj też nie będziemy niczego opisywać. Ku mojemu zdziwieniu pomieszanego z zadowoleniem, wszystkie buły są dobrze opisane jeśli chodzi o rodzaj składników, przyprawy i zioła. Pewnie są jakieś wymogi prawne i sanepidowe, ale miło widzieć, że wszystkie firmy i sprzedawcy się do tego stosują.

Test korporacyjnych kanapek - Warszawski Mordor

Duże czy małe?

Do boju!

Pierwsze kanapki pojawiają się u nas w biurze już koło godziny ósmej. Jak mówi przysłowie, kto pierwszy ten lepszy, bo zazwyczaj zbiera wszystkich najbardziej głodnych. Pierwsi przyjeżdżają Mr. Rollo i Ślimak, są to też najbardziej znani cateringowcy w tym segmencie. Kanapki od Awokado przyjeżdżają godzinę później. Jak wyglądają ich kanapki?

Jeśli chodzi o walory estetyczne, zdecydowanie wygrywa Ślimak. Lepiej ułożone kanapki, ładniejsze pieczywo, bardziej „korpo” opakowanie. Jakość pieczywa jak dla mnie również na korzyść tego pierwszego, do tego dużo większy wybór z ciemnym chlebem. Propozycja Awokado wygląda jak przeciętna kanapka robiona w domu. Tak normalnie, z odpowiednim przygotowaniem. Nie „na szybko w poniedziałek bo zaspałem i zbieram co mam w lodówce” przygotowaniem :) . Najgorzej wypada oferta „spod mostu” (nazwa zobowiązuje). Długi paluch, brzydko zapakowany, niestety nie zapowiada dobrego posiłku. Za to Pan Rollo ustawia się gdzieś w środku stawki.

Pokaż orku, co masz w środku

Co do samych farszy w przekroju kanapkowym, zacznę tym razem od końca. „Los kurczakos” czyli wyrób kanapkopodobny z podwiaduktowego punktu, zawierał jakiegoś kurczaka w sosie BBQ, który drób mało przypominał. Na tym skończę, bo samej kanapki nie dokończyłem. Były tam kiełki, był ogórek, ale tak naprawdę... co z tego? Nie kupujcie. „Te Ta Te’ od Awokado miał prezentować większy poziom ze swoim kurczakiem, ten jednak zgubił się w cebuli i majonezie. O ile całość była lepsza w smaku, to pierwsze wrażenie dobrego opakowania pryska przy zajrzeniu do środka (zdjęcie gdzieś niedaleko tego miejsca w tekście).

Wracamy do faworytów. Mr. Rollo wprowadził swojego mocnego zawodnika – wołowinę jalapeno. Mięso takie sobie, trochę suche. Parę kawałków papryczki ale niestety nie takie ostre jak by się chciało, bułka w porządku. Przyszło, weszło, poszło i nie zostawiło żadnej zgagi :). Ślimak odpowiedział na te zaczepki polskimi klasykami: ser + szynka + majonez, pasta jajeczna i ostatnia – szynka + jajko + chrzan. Co wyróżnia je od Rollo to wspomniany fakt ciemnego pieczywa, oraz że w porównaniu do reszty ma dużo składników w środku. Wszystkie trzy kanapki były naprawdę wypchane i choć trochę przyprawione – dużo lepiej niż u konkurencji. Ślimak ma też w swojej ofercie prawdziwego jednorożca wśród korporacyjnych kanapek – z pastą z pieczonego buraka, rukolą i słonecznikiem, która najzwyczajniej w świecie jest po prostu dobra! Może to kwestia, że pieczonego buraka ciężko popsuć?

Test korporacyjnych kanapek - Warszawski Mordor

Jednorożec ;)

Łyżka miodu w szklance dziegciu

Pośród średnich kanapek i gorszych potworków muszę pochwalić jedną rzecz. Pod wiaduktem jest stoliczek który obsługuje sympatyczna Pani (czy ktoś wie jak ma na imię?). Od ładnych paru lat sprzedaje już słodkie bułki za stałą cenę. W chwili pisania było to 1,70 pln/szt. W ofercie pączki, jagodzianki, bułki z serem budyniem i tak dalej i tak dalej. Muszę powiedzieć że jakość ciasta i ogólny odbiór wyrobów bardzo dobry. W pączku i jagodziance które próbowaliśmy było mało nadzienia, ale ciasto było świeże i całkiem niezłe. Nie jest to nawet blisko poziomów najlepszych cukierni i pączkarni. Ale jeśli potrzebujecie oszukać swoją drogą dietę pudełkową, to zrobicie to tanio tutaj ;)

Test korporacyjnych kanapek - Warszawski Mordor

Drożdżówki "spod wiaduktu"

Pamiętajcie, że to wszystko to kanapki "produkowane" a nie "robione". Naprawdę czuć kolosalną różnicę tego co zjecie w burgerowniach albo gastrobarach i to właśnie do nich zachęcamy się przejść. Jak już kiedyś narzekaliśmy, ciężko o dobre zdjęcie niewyględnej modelce, bo ile można fotoshopować :) W chwilach kryzysu to te dobre buły uratują życie, a tych powinniście szukać TU – link do top pięciu które musisz zjeść!. Na pewno znajdzie się jakaś która dowiezie Mordor, albo inna w foodtrucku zaparkuje pod Twoim biurowcem. Orku! Patrz co jesz!

Powodzenia w korpoczelendżach! A jeśli przydała Ci się recenzja, puść dalej ten tekst!

Przeczytaj również

5 komentarzy

Matka Założycielka AMK 6 czerwca 2018 - 07:33

Ze wspomnianych kanapek korzystalam tylko ze ślimaka, ale musze przyznac, że jak na korpo lunch/sniadanie prezentuje calkiem niezly poziom:)

Reply
Karina 6 czerwca 2018 - 09:22

Ślimak ma naprawdę niezły poziom, jeżeli chodzi o korpo lunche – jeszcze się w sumie nie zawiodłam, a kupuję średnio dwa razy w tygodniu.
Z kanapek zdecydowanie polecam też trójkąt azjatycki z marynowanym schabem – MNIAM!

Reply
Kuba Ol 6 czerwca 2018 - 09:33

Jeśli ktoś nie ma czasu zrobić sobie jedzenia, albo nie lubi gotować w domu, to da radę z tego “wyżyć”. Niektóre są nawet całkiem niezłe, dzięki za komentarz!

Reply
F 7 lutego 2019 - 19:01

Ja jem ślimaki.
Wole niż stołówkowe żarcie na miejscu w pracy – chociaż czasem ilość majonezu jest krepująca – kanapka wygląda jak creme brulee z majonezu.
Oczywiście puryści stornują się od korpo-kanapek, ale prawda jest taka, że jak ślimak rzuca swoje skrzynki u nas, to ludzie zbierają się jak sępy do padliny.

Reply
Kuba 7 lutego 2019 - 19:59

U mnie w pracy dokładnie to samo – ludzie wręcz czekają zanim przyjedzie wózek ślimakowy :) Ale nie mamy żadnej alternatywy w postaci stołówki, więc co zrobić ;) Kuba

Reply

Skomentuj!

Strona korzysta z ciasteczek (cookies), żeby przyśpieszyć jej działanie i poprawić jakość dla czytelnika. Akceptuj Czytaj więcej